Łemkowszczyzna
Na Łemkowszczyźnie cały ranek wigilijny upływał na przygotowaniu wieczerzy i odpowiednim przybraniu izby. Wieczerzę wigilijną powszechnie określano mianem welija lub świata weczeria, rzadziej świati-weczir. Jak poinformował PAP Damian Danak z Muzeum Etnograficznego w Zielonej Górze z siedzibą w Ochli, przed wieczerzą wigilijną gospodarz przynosił do izby snop żyta lub owsa, ewentualnie pszenicy lub jęczmienia. Snop ten odkładany był na tę okoliczność jeszcze latem w czasie żniw lub w czasie młocki jesienią. Miał on różne nazwy: dido, did lub diduch. Symbolizował urodzaj, Boże błogosławieństwo - w dawnych czasach zastępował choinkę. Do tradycyjnych, świątecznych potraw Łemków należy kutia będąca mieszaniną gotowanej pszenicy z makiem, miodem i owocami, żurek łemkowski przyrządzany z kwasu owsianego - keselycia czy bobalki (bułeczki z makiem). Każdy gospodarz spożywał kolację tylko z domownikami. Ludzie mogli przychodzić do siebie, ale dopiero po jej zakończeniu. Zapraszano jednak na wieczerzę ludzi
samotnych i bezdomnych. Za stołem mógł zasiąść przygodny gość, który wszedł w progi domu. Kiedyś dania spożywano z jednej miski drewnianymi łyżkami. Gdy odkładano łyżki to blisko siebie, aby nie dotknąć sąsiedniej, bo będzie kłótnia przez cały rok. - Nasze świąteczne tradycje są kultywowane jedynie w niektórych domach na wsiach, w miastach raczej nie ma ku temu możliwości. Niestety te zwyczaje powoli zanikają, a szkoda, gdyż to piękne tradycje. Takie jest jednak życie i to one dyktuje warunki - powiedział PAP prezes gorzowskiego Koła Stowarzyszenia Łemków Jan Gaborek.
PAP/if