Turystka zjechała z Kasprowego Wierchu. Dramatyczne wideo
Okres świąteczno-noworoczny ściąga w Tatry tłumy, a wśród nich często wiele osób, które o górach mają niewielkie pojęcie. Pokaz braku wiedzy i zdrowego rozsądku dali turyści, którzy wybrali się na Kasprowy Wierch. Do sieci trafiło dramatyczne wideo z turystką, która zjeżdża z ogromną prędkością, podcinając inną kobietę.
Do najpopularniejszych miejsc w Tatrach, niezależnie od pory roku, należą Morskie Oko i Kasprowy Wierch. Oba miejsca są łatwo dostępne i można się tam wybrać nawet z wózkiem, więc dociera tam też największy procent tzw. niedzielnych turystów.
Niebezpieczna zabawa na Kasprowym
Często trafiają na szlak nad Morskie Oko nieprzygotowani - zaskoczeni szybko zapadającym zmrokiem, w nieodpowiednim obuwiu czy zbyt cienko ubrani. Podobnie jest z Kasprowym Wierchem, który kusi przepięknym widokiem. Na szczyt można wjechać kolejką, a u góry schronić się w budynku, więc dla wielu turystów to punkt obowiązkowy. Niestety i tam nie brakuje dziwnych i niebezpiecznych sytuacji.
Do sieci trafiło wideo, na którym widać turystkę zjeżdżającą dla zabawy na pupie. Krótkie nagranie pokazuje, jak kobieta szybko nabiera prędkości i traci panowanie nad swoim ciałem, wpadając na inną turystkę. Pod wideo są dziesiątki komentarzy, a internauci nie zostawiają na kobiecie suchej nitki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny w Tatrach. "Górnej granicy nie ma"
"Zero wyobraźni. Jeszcze lepsi są ci, co zjeżdżają na reklamówkach po szlaku", "Ludzie nie mają wyobraźni i to jest choroba naszych czasów", "Jak zwykle Janusze i Dżesiki z jorkiem na rękach poprzyjeżdżali" - czytamy.
- Takie osoby stwarzają przede wszystkim zagrożenie dla innych - przyznaje Marcin Strączek-Helios, leśniczy obwodu ochronnego Kuźnice. - Szybko nabierają prędkości i są dużym niebezpieczeństwem dla każdego, kto znajdzie się na ich drodze. A tych osób na Kasprowym potrafi był naprawdę sporo. W słoneczne dni na szczycie może przebywać od kilkudziesięciu do nawet kilkuset osób - podkreśla.
Leśniczy dodaje, że nieodpowiedzialni turyści zazwyczaj wyhamowują na śniegu, ale po drodze mogą zahaczyć o skały, więc zabawa szybko i dla nich samych może skończyć się tragedią.
- Turystów, którzy wpadają na pomysł takiej niebezpiecznej zabawy jest niestety sporo - przyznaje Strączek-Helios.
Dodaje, że, warto przytoczyć historię sprzed niespełna 20 lat, gdy dziecko nie przeżyło upadku z Kasprowego. W marcu 2005 r. 6-latek spacerował z rodziną w okolicy Obserwatorium Meteorologicznego. Najprawdopodobniej poślizgnął się na oblodzonym szlaku i przeleciał przez rozwieszone tam liny zabezpieczające. Nie był to pierwszy tego typu przypadek w rejonie Kasprowego Wierchu. Kilka lat wcześniej w identycznych okolicznościach zginął dziewięciolatek.