W sieci zawrzało. Mewa ukradła rybę z talerza turystki
Spotkanie mewy nad morzem nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Problem pojawia się jednak, kiedy ptaków jest za dużo, stają się agresywne, a nawet kradną posiłki z talerzy turystów. Taki incydent miał miejsce w jednej z sopockich restauracji. Restauracja nie poczuwa się do winy, zaś internauci głośno komentują sprawę w mediach społecznościowych.
Wizyta w sopockiej restauracji zakończyła się dla jednej z turystek nieoczekiwanym incydentem. Podczas posiłku mewa porwała jej rybę prosto z talerza. Klientka, zaskoczona i rozczarowana, zgłosiła sprawę obsłudze, która jednak nie poczuwała się do odpowiedzialności.
Mewa ukradła danie główne
"Byłam raz świadkiem, kiedy w jednej z sopockich restauracji na plaży koło molo, turystka zamówiła rybę na obiad. Siedziałam obok przy stoliku, gdzie kręciły się mewy. Latały głodne nad głowami, chodziły wokół stolików. Nagle jedna z nich bezczelnie ukradła posiłek z talerza tejże pani, która cały czas siedziała przy stoliku. Była totalnie zaskoczona i oburzona, bo nie dość, że długo czekała na posiłek, to niemało za niego zapłaciła" - mówi jedna z turystek, cytowana przez portal esopot.pl.
Przez agresywną mewę, turystka została z samymi frytkami i surówką. O sytuacji poinformowała obsługę, ale ta jedynie wzruszyła ramionami, twierdząc, że to nie ich wina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatnia szansa. Zamykają jedno z ulubionych miejsc turystów
Wysyp komentarzy
Sytuacja ta wywołała dyskusję na temat tego, jak restauracje powinny reagować na takie nieprzewidywalne zdarzenia. Internauci w swych opinia nie są jednomyślni.
"Lokal odpowiada za teren, na którym prowadzi działalność i powinien go zabezpieczyć (...). Jeżeli po stolikach biegałyby szczury, to od razu wchodzi sanepid i lokal ma kłopoty. Mewy też przenoszą choroby i nie różnią się niczym, to po prostu szczury na skrzydłach (...). Bez mgnienia oka powinni wydać nowe danie, bo to nie klient odpowiada za brak dostosowania lokalu do warunków, tylko właściciel", "Należy się całkowity zwrot gotówki, jeżeli klient złoży reklamację! To jest pewne!" - piszą internauci w komentarzach na Facebooku. "Byłam świadkiem. Osobie towarzyszącej mewa porwała steka. Bez żadnej dyskusji restauracja podała nowego" - dodają inni.
"Mieszkam w Trójmieście i dokładnie znam ten problem. Winni są właśnie turyści, którzy traktują mewy jak dodatkową atrakcję urlopu, nagminnie karmiąc mewy resztkami niezjedzonych dań. To ośmiela ptaki i uczy je łatwego pożywienia i dlatego są na tyle odważne, że jak nie dostają jedzenia, to je kradną", "Lokal nie ponosi winy z powodu wyboru miejsca jedzenia" - twierdzą inni komentujący (zachowaliśmy pisownię oryginalną - dop. red.)
Cytowana przez esopot.pl Edyta Okrój-Wierzbicka z Akademii Gastronomii podkreśla, że choć restauracja nie ma wpływu na zachowanie mew, to sposób reakcji na takie sytuacje jest kluczowy. "W mojej ocenie w opisywanej sytuacji restauracja nie zawiniła, bo nie ma wpływu na czynniki zewnętrzne, trudno przecież kontrolować mewy czy rybitwy, które krążą nad sopockimi ogródkami. Jednak patrząc z perspektywy gościnności i budowania relacji z gośćmi, rozwiązanie powinno być jedno: należy wydać nowe danie" - podkreśliła ekspertka.
Szczególnie w miastach turystycznych, takich jak Sopot, gdzie konkurencja na rynku gastronomicznym jest ogromna, zachowanie restauratorów w takich sytuacjach jest kluczowe.
Źródło: esopot.pl