Jak w Prowansji
"W tym roku prowadziliśmy żniwa etapami. Pod koniec czerwca zaczęliśmy ścinać lawendę, gdy jeszcze nie była rozwinięta. Potem ścinaliśmy trochę takiej ledwo-ledwo rozwiniętej. Gdy padało, robiliśmy kilkudniowe przerwy. Teraz na polu rośnie jeszcze trochę roślin, z których chcę zebrać nasiona, dlatego wciąż można cieszyć oczy widokiem lawendowego, pachnącego i kolorowego pola" - powiedziała PAP Posoch i dodała, że ścięte rośliny suszą się teraz w suszarni.