Wyspy Trobrianda - gdzie dziewictwo nie istnieje, a walutą są liście bananowca
Są takie wyspy na Morzu Salomona, na których kobiety noszą ledwie zakrywające pośladki spódniczki, seks przedmałżeński jest normą, a nocą podobno latają czarownice. I choć nie ma tam hoteli ani wycieczek zorganizowanych, to wielu turystów marzy, by odwiedzić to najbardziej bezpruderyjne miejsce na ziemi.
Mowa o Wyspach Trobrianda, należących do Papui-Nowej Gwinei, o których w swojej książce "Życie seksualne dzikich" pisał wybitny polski badacz Bronisław Malinowski. I choć od jego pobytu tam minęło prawie sto lat, to wiele opisów Polaka jest wciąż aktualnych. Nieskrępowany seks chyba nigdy nie będzie tam tabu, a wiara w magię jest bardzo silnie zakorzeniona.
Co to zamiejsce?
W skład archipelagu wchodzą m.im.: Kiriwina, Kaileuna, Vakuta, Kitava i Tuma. Największą z wysp – Kiriwinę - zamieszkuje kilka tysięcy osób. Poza autochtonami są tam też misjonarze z całego świata, a dzięki nim coraz większa część społeczeństwa wyznaje chrześcijaństwo.
Na miejscu, poza tradycyjnymi wioskami, są noclegownie, kościoły, maszt telefonii komórkowej, a po drogach jeżdżą samochody. Ale zwyczaje mieszkańców wyspy od lat są niezmienne. Pojęcie dziewictwa jest tam zupełnie nieznane, a młode dziewczęta zachęca się do seksu z jak największą liczbą chłopców.
To jeszcze nie wszystko. Mieszkańcy Wysp Triobriandzkich uważają, że dzieci, rodzą się w wyniku magii. Nie wiążą poczęcia z seksem ani ciążą. Co ważne, seksualne wyzwolenie nie dotyczy przybyszy. Wyspiarze uważają, że biała skóra i blond włosy są obrzydliwe, więc seks z turystami nie wchodzi w grę.
Co jedzą?
Na miejscu zjeść można świeże owoce morza, a podczas ważnych uroczystości mięso świni. Najbardziej popularną używką jest betel, ale główne pożywienie mieszkańców to yam (po polsku pochrzyn). Wygląda jak ziemniak, ale ma gumową konsystencję. Co ważne, jest nie tylko pożywieniem, ale także walutą. Można nim płacić na wyspie podobnie jak liśćmi bananowca.
Jak tam dotrzeć?
Na wybrane wyspy można dostać się awionetką z Port Moresby w PNG. Niektóre statki wycieczkowe, wypływające z Brisbane, także mają na swojej trasie Trobriandy – wizytę tam proponują turystom, jako wycieczkę fakultatywną.