Zakład pogrzebowy zabiera urny z prochami zmarłych w podróż. Nietypowa usługa w Berlinie
W przypadku zakładów pogrzebowych trudno oczekiwać zaskakujących rozwiązań. Tymczasem jedna z takich firm w Berlinie zabiera urny z prochami zmarłych w...podróż. Las Vegas? Paryż? Bangkok? Pracownicy pojadą tam, gdzie nieboszczykowi nie udało się dotrzeć za życia.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
"Jeśli ktoś nie miał okazji spełnić swoich podróżniczych pasji za życia, może to zrobić po śmierci". To słowa dwóch właścicieli zakładu pogrzebowego "Listopad" w Berlinie - Robina Klemma i Christopha Basnera. Nietypowa oferta skierowana jest do osób, które pragną, aby odwiedzić np. Paryż czy Jerozolimę, jednak z różnych względów, np. zdrowotnych, nie mogą tego zrobić przed odejściem na wieczną wartę.
Choć pomysł Robina i Christopha brzmi kontrowersyjnie, a wiele osób nazywa ich zakład pogrzebowy najdziwniejszym biurem podróży na świecie, są klienci zainteresowani wycieczkami po rozstaniu się z życiem.
Poczta Polska zgubiła urnę z prochami
– Pomysł z wyjazdami w urnie związany jest z potrzebą wielu osób do maksymalnej personalizacji pogrzebu – mówi Christoph Basner, współwłaściciel salonu "Listopad". – Jedna kobieta, z którą aktualnie prowadzimy rozmowy, chce po śmierci wybrać się do Indii nad rzekę Ganges – zdradza Basner.
Jak w praktyce przedstawia się usługa? Na etapie prowadzonych za życia konsultacji w zakładzie pogrzebowym można z wyprzedzeniem zamówić kremację, a następnie podróż w urnie z dowolną liczbą przesiadek po drodze. Prochy są zabierane w bagażu podręcznym, co, jak się okazuje, jest dozwolone w przypadku większości linii lotniczych. Jedynie w kilku krajach na świecie tego typu praktyka jest zabroniona.
Po dotarciu do wcześniej ustalonych miejsc, pracownik robi zdjęcia i kręci krótkie filmiki. Ciężar organizacji pośmiertnej wycieczki i załatwienie wszelkich formalności oczywiście bierze na siebie zakład pogrzebowy. Zachęca do skorzystania z usługi także rodziny, które chcą nieżyjącym bliskim sprawić pośmiertną przyjemność.
Tego typu podróżą zasłynęła amerykańska aktorka Billie Lourd, córka zmarłej Carrie Fisher, którą fani znają z roli księżniczki Lei w "Gwiezdnych Wojnach". Opublikowała w sieci zdjęcia ze swojego wyjazdu do Norwegii, na który zabrała urnę matki. Chciała w ten sposób spełnić jej marzenie, ponieważ od lat pragnęła ujrzeć zorzę polarną.
Źródło: Rzeczpospolita
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Najdroższe i najtańsze wakacyjne kierunki 2018 roku
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.