Zapłaciła krocie za krem z filtrem w hotelu w ZEA. "Nie popełniajcie tego błędu"
Nieprzemyślane decyzje przed wyjazdem na urlop mogą skutkować dodatkowymi kosztami. Przekonała się o tym nasza czytelniczka, która zapomniała zabrać do Zjednoczonych Emiratów Arabskich kremu z filtrem. Przecierała oczy, gdy zobaczyła, ile musi zapłacić za niego w hotelu.
Brak czasu na zakupy, miejsca w walizce albo zwyczajne gapiostwo - przyczyn braku podstawowego ekwipunku na zagranicznym wyjeździe może być sporo. Turyści często nie zabierają ze sobą na urlop podstawowych produktów, takich jak np. dezodorant, szczoteczka do zębów czy krem z filtrem, bo myślą sobie, że bez problemu dostaną je na miejscu.
Czasem jednak w wakacyjnych kurortach niektóre niezbędne produkty mają zawyżone ceny, a sprzedawcy nie mają przed tym żadnych oporów, wiedząc, że potrzebujący zawsze się znajdą.
Krem SPF 50 w hotelowym sklepie w ZEA kosztował 280 zł
Przekonała się o tym nasza czytelniczka, pani Dominika, która wybrała się na urlop do ZEA. Czas spędzała w jednym z kompleksów hotelowych w Ras al-Chajma. Jadąc do tego egzotycznego kraju zapomniała jednak o niemal niezbędnym produkcie, jakim jest krem z filtrem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
Postanowiła zaopatrzyć się w buteleczkę płynu ochronnego w hotelowym sklepie. Gdy jednak zobaczyła cenę specyfików, złapała się za głowę. W Polsce za tę kwotę mogłaby kupić dziesięć takich kremów.
- Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy totalnie wyluzowana w hotelowym sklepie przymierzałam sobie kapelusze warte ok. 30/40 zł i zamarłam, kiedy zobaczyłam, ile kosztują tam kremy z filtrem - napisała WP nasza czytelniczka. - Na początku myślałam, że mi się przywidziało, ale kiedy wzięłam do ręki opakowanie, okazało się, że krem SPF 50 naprawdę kosztował tam 255 dirhamów (ok. 290 zł). Za SPF 30 życzyli sobie 156 dirhamów (ok. 170 zł), a za SPF 15 z dodatkami pielęgnacyjnymi 182 dirhamy (ok. 200 zł) - dodała.
Turystka była przekonana, że taki produkt, jak emulsję do opalania kupi tam za grosze. Nie przewidziała jednak, że kompleksy hotelowe w ZEA to oddalone od siebie o kilometry małe "twierdze", z których turyści rzadko kiedy wychodzą. Aby dostać się do sklepu czy marketu również musieliby pokonać kawałek drogi.
Turystka przestrzega innych przed popełnianiem tego błędu
Nic więc dziwnego w tym, że sprzedawcy mogą windować ceny produktów, które urlopowicze będą musieli kupić, kiedy znajdą się w potrzebie. Pani Dominika za swój błąd zapłaciła blisko 200 zł. Teraz chce przestrzec turystów, którzy wybierają się na urlop w ciepłe kraje.
- Nie popełniajcie tego błędu i zabierajcie ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy. Nigdy nie wiadomo, jak w danym miejscu będzie wyglądała sytuacja. Takie rzeczy, jak leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, butelkę do wody z filtrem węglowym czy ochronną emulsję do opalania koniecznie trzeba mieć ze sobą. Ja zapomniałam i szybko tego pożałowałam. Za tę cenę mogłabym w Polsce kupić dziesięć takich kremów - podsumowała pani Dominika.
Turystka dodała dla porównania, że ceny kremów z filtrem na lotnisku w Dubaju, skąd wracała do Polski, wyglądały już zupełnie inaczej. Nawet tam nie przybierały tak absurdalnych wartości.