Zimą zbierają pomarańcze. Coraz więcej Polaków spełnia tu swoje marzenie
Zachwyceni śródziemnomorską przyrodą i zainspirowani przykładem celebrytów Polacy coraz częściej poszukują nieruchomości na Krecie. Mieszkająca tu Karolina Krajnik, autorka książek o wyspie, uprzedza: należy uzbroić się w cierpliwość. Ale warto.
Magda Żelazowska: Wielu Polaków jeździ na Kretę na wakacje, ale nie każdy ma to szczęście, by tam zamieszkać. Jak tego dokonałaś?
Karolina Krajnik: Nigdy nie planowałam emigracji na Kretę – to nie było moje wielkie marzenie ani cel, do którego dążyłam latami. Po prostu życie zaskoczyło mnie bardziej, niż mogłam przypuszczać. Mój pierwszy pobyt na wyspie w 2009 r. miał być jedynie krótką, letnią przygodą, wakacyjnym epizodem, który – jak się później okazało – przerodził się w zupełnie nowy rozdział życia.
Nie da się ukryć, że jednym z głównych "winowajców" tej decyzji był mój mąż – Grek, który dodał tej historii solidną dawkę emocji i sprawił, że emigracja stała się bardziej naturalna niż wymuszona. Decyzja o przeprowadzce nie zapadła oczywiście z dnia na dzień. Po kilku sezonach na wyspie, jednej zimowej wizycie i godzinach rozważań, kupiłam bilet w jedną stronę. Rozum protestował, ostrzegając przed trudnościami, ale serce, zmysły i intuicja podpowiadały coś zupełnie innego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hity na majówkę. Tam nie zabraknie turystów z Polski
Jak oceniasz tę decyzję z perspektywy czasu?
Nie tylko miłość zatrzymała mnie na wyspie, ale także sposób, w jaki toczy się tutaj życie – niespiesznie, w rytmie wyznaczanym przez naturę, a nie przez zegarek, zapach kwitnącego jaśminu, smak cytrusów zerwanych prosto z drzewa, widok morza, które każdego dnia wygląda inaczej, a przede wszystkim to, że Kreta nie daje się zamknąć w proste definicje. Wyspa nie jest idealna, ale właśnie to czyni ją prawdziwą.
W pewnym momencie poczułam, że ten nieprzewidywalny, pełen kontrastów świat jest dokładnie tym, co mi bardzo odpowiada. Kreteńska codzienność nie pozwala mi się nudzić, nawet jeśli czasem by się chciało! (śmiech) Z perspektywy czasu widzę, że była to decyzja pełna wyzwań, ale też otwierająca drzwi do niezliczonych możliwości. Nie zawsze było łatwo, ale ani przez chwilę jej nie żałowałam.
Czym zajmujesz się na Krecie?
Latem prowadzę rodzinną tawernę Roma w nadmorskiej miejscowości Stalida. To intensywny czas, wypełniony pracą od rana do nocy, spotkaniami z turystami i dbałością o każdy szczegół, ale za to w pracy towarzyszy mi codziennie szum fal.
Zimą odrabiam życiowe zaległości. Przenoszę się wtedy do Heralkionu. To dla mnie czas, by zwolnić tempo i skupić się na tym, co równie ważne, ale latem często odkładane na później. Piszę książki i przewodniki – dzielę się moimi doświadczeniami i miłością do Krety. Doskonalę język grecki, by jeszcze lepiej rozumieć kulturę i mentalność mieszkańców wyspy. Podróżuję – zarówno po Krecie, jak i poza nią, szukając inspiracji do kolejnych projektów.
Jestem też aktywnie zaangażowana w życie Polonii na Krecie. Jako członkini zarządu Stowarzyszenia Polonijnego Klub Przyjaciół Polski Orzeł Biały, współorganizuję wydarzenia, które integrują rodaków i pomagają im odnaleźć się na wyspie.
W ostatnich latach Kreta stała się modna wśród znanych Polaków. Domy kupiły tam m.in Manuela Gretkowska i Paulina Młynarska. Czy to przekłada się na większe zainteresowanie emigracją na wyspę wśród Polaków?
Jeśli chodzi o sprawy mieszkaniowe liczba zapytań na mailu rośnie w zawrotnym tempie. Faktem jest, że od kilku lat bardzo wyraźnie zaznacza się wzrost liczby Polaków kupujących tu nieruchomości i przenoszących się na stałe lub na pół roku (a drugie pół wynajmują swoją posiadłość komuś innemu). Nie sądzę żeby osoby znane w mediach były jedyną tego przyczyną. Oczywiście - dziś, dzięki internetowi, łatwiej jest się zmotywować do spełniania marzeń – wystarczy spojrzeć, jak radzą sobie inni.
Świat się skurczył – dziś wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a raczej… jednego kliknięcia na stronie tanich linii lotniczych. Praca zdalna daje większą swobodę, więc coraz więcej ludzi żyje "na walizkach".
Są też tacy, którzy rzucają wszystko i wywracają życie (i konto bankowe) do góry nogami, niekoniecznie po głębszym namyśle. Jedni przyjeżdżają, drudzy odchodzą, a część tych wielkich kreteńskich przygód po kilku latach kończy się powrotem do Polski. Da się zauważyć falę przeprowadzek zainspirowanych marzeniem w stylu "mój mały, biały domek na Krecie", ale czy to trwała emigracja? Może bardziej inwestycja, przygoda, kryzys wieku średniego.
W czasie wakacji na Krecie mijałam sporo kurortów, ale też wymarłych wiosek w górach. Czy łatwo jest kupić dom na Krecie?
Wybór nieruchomości jest ogromny. Od luksusowych, a nawet ultraluksusowych willi, po rudery na skraju rozsypki. Jest z czego wybierać. Ale planując zakup, warto zaopatrzyć się w wygodne buty, bo będzie sporo biegania od urzędu do urzędu. Przyda się też melisa w saszetkach, bo cierpliwość będzie wystawiona na próbę. O moich perypetiach z wykańczaniem domu na Krecie powstał całkiem gruby rozdział w książce "Kawa na ławę. Kreta od środka" – pełen emocji, wyzwań i sytuacji, które wystawiły moją cierpliwość na ciężką próbę.
Kto poza Grekami mieszka na Krecie? Czy ekspaci integrują się ze sobą?
Jak to się mówi – ciągnie swój do swego. Każda mniejszość narodowa tutaj trzyma się w mniejszym lub większym stopniu razem. Albańczycy, Ukraińcy, Pakistańczycy, Holendrzy, Anglicy – wszyscy mają swoje grupy, piją razem kawę, rozmawiają w ojczystym języku, organizują weekendowe szkoły i sprowadzają narodowe produkty.
Polonia również nie pozostaje w tyle. Co jakiś czas mamy wydarzenia, które pozwalają spotkać się i zawrzeć nowe znajomości – np. bieg Run Poland z okazji 11 listopada, Dzień Kobiet, Tłusty Czwartek, Narodowe Czytanie. Wszystko to za sprawą Stowarzyszenia "Klub Przyjaciół Polski Orzeł Biały", które zarejestrowaliśmy w kwietniu 2024. Te eventy odbywają się głównie jesienią, zimą i wiosną, bo latem wszyscy jesteśmy zbyt zajęci.
Jak wygląda życie na wyspie poza sezonem?
Listopad to symboliczny początek zupełnie innego życia na Krecie. Po miesiącach zgiełku, turystycznego gwaru i wysokich temperatur nadchodzi czas zbiorów, produkcji i odpoczynku w nieco spokojniejszym rytmie. Zamknięte tawerny, pozasłaniane okna hoteli, opustoszałe ulice – miejsca tętniące życiem latem stają się niemal wymarłe. Zdejmujemy wyprasowane koszule, zakładamy kalosze i wchodzimy w tryb rolniczy.
Co masz na myśli?
Dla wielu rodzin to kluczowy okres – rusza oliwkobranie, które potrafi trwać nawet do lutego. Kreta jest jednym z największych producentów oliwy na świecie, więc dla tutejszych to coś więcej niż tylko "zrywanie owoców". Poza oliwkami, wcześniej – we wrześniu i październiku – odbywa się winobranie, a później, w listopadzie, nadchodzi czas pędzenia raki (tsikoudii). To niemal rytuał: wielkie miedziane alembiki, unoszący się w powietrzu zapach destylowanego alkoholu i długie wieczory w towarzystwie znajomych.
Zima na Krecie to też czas, gdy drzewa uginają się pod ciężarem pomarańczy, cytryn, mandarynek i grejpfrutów. To okres, gdy przy drogach pojawiają się prowizoryczne stragany, a lokalni rolnicy sprzedają świeże owoce prosto z sadu. W styczniu i lutym zbiera się awokado – a kreteńskie odmiany są naprawdę wyjątkowe. Do tego dochodzą granaty, które też idealnie wpisują się w zimowe menu.
Jakie nieodkryte miejsca polecasz tym, którzy w tym roku planują wakacje na Krecie?
Południową część wyspy. Im mniej cywilizacji, hoteli i resortowych molochów, tym bardziej autentycznie i swojsko. Są tam tawerny, gdzie nie ma karty dań po angielsku i miliona zdjęć potraw, krzesła są niewygodne, plecione, za stołem siedzi lokalny pop, a obok krąży stado kotów (one zawsze wiedzą, co świeże i dobre).
Polecam wodospady, wąwozy, jaskinie – Kreta to nie tylko plaże. Najlepsze miejsca to takie, w które GPS poprowadzi nas przez tylko jemu znane skróty, najczęściej przez trasę bez asfaltu, wśród stad owiec i rzędów pszczelich uli.