Zimowy spacer w przyrodę. Kiedy zimą chcesz pobyć bliżej natury
Przyroda w zimie ma wiele do zaoferowania, wystarczy odrobina chęci, aby odkryć nieznany świat.
Aby w zimie poobcować nieco z dziką przyrodą, nie trzeba wcale wychodzić z domu. Wystarczy udać się do najbliższego marketu i zakupić karmnik dla ptaków oraz karmę. Karmnik może być najprostszy, doskonale sprawdzają się modele wiszące bez dna, mające i tę zaletę, że nie wymagają czyszczenia. Majsterkowicze mogą coś takiego wykonać z plastikowej butelki po napoju – wystarczy umieścić kilka pręcików, aby ptaki mogły siadać i parę dziurek i dostały się do ziarna. Ciekawszy wygląd mają modele tradycyjne, takie stojące na parapecie, z dnem – jednak wymagają systematycznego czyszczenia, aby ptaki nie zarażały się chorobami poprzez kontakt z odchodami. Jeżeli chodzi o karmę, mamy sporo możliwości: od ziaren słonecznika (najlepiej łuskany) poprzez różne gotowe mieszanki dla ptaków, aż po powieszenie na druciku kawałka słoniny (koniecznie niesolonej).
Do tak przygotowanej stołówki z pewnością przylecą sikory – najczęściej będą to pospolite bogatki lub modraszki, ale na obrzeżach miast trafiają się także sikory ubogie i czarnogłówki, a nawet czubatki. Słonecznik, zwłaszcza w okolicach parkowych, skusi także kowalika, z kolei do powieszonej słoniny poza sikorami może przelecieć któryś z dzięciołów pstrych (najczęściej będzie to dzięcioł duży). Jeżeli w pobliżu jest las, lub mamy ogród z krzewami, to mamy szanse na obserwację większej gamy gatunków: mazurki, wróble i dzwońce mogą być stałymi biesiadnikami. Sporadycznie zajrzą też czyże lub rudziki, a szczęśliwcy mają czasami okazje wypatrzeć grubodzioba. Jeżeli ktoś ma ogród z drzewami i krzewami owocowymi (i nie zebrał wszystkich owoców) ma szanse na spotkanie z kosami, kwiczołami. Z kolei pozostawione owoce jarzębiny mogą skusić gile i jemiołuszki. Tam, gdzie jest sporo ptactwa, będą ściągać drapieżniki, dlatego nie bądźmy zdziwieni, jak któregoś dnia pojawi się krogulec.
Dla fotografów karmik to szansa na ciekawe zdjęcia ptasie, robione w dość komfortowych warunkach. Pamiętajmy jednak, że jeżeli zaczniemy dokarmiać ptaki, należy to czynić systematycznie od późnej jesieni (lub zimy) aż do wiosny. Krótki dzień świetny w zimie sprawia, że ptaki mają mało czasu na poszukiwanie pokarmu, a kto nie zdąży się najeść może nie przetrwać kolejnego dnia. Ponadto podawana karma musi być zawsze właściwa dla ptaków, niedopuszczalne jest karmienie resztkami z naszego stołu, czy pokarmem solonym lub spleśniałym.
Krótki spacer do lasu
Wystarczy dwu-trzygodzinny spacer do pobliskiego lasu i spostrzegawczość. Las bez liści to doskonała okazja, aby przejrzeć się pokrojowi drzew, rozpocząć naukę rozpoznawania niektórych gatunków. Dęby już z daleka zwracają uwagę, bo ich zbrązowiałe liście wiszą na gałązkach aż do wiosny. Jeżeli dokładnie obejrzymy liść, powinniśmy oznaczyć i gatunek: łagodne krawędzie i krótkie ogonki to dąb szypułkowy, długie ogonki to dąb bezszypułkowy, a liście o ostrych krawędziach to dąb czerwony – gatunek rodem z drugiej półkuli. Buki wyróżniają się gładką, szarosrebrną korą, z kolei olsza czarna zwraca uwagę pokrojem zbliżonym do drzew iglastych (prosty, nierozgałęziony pień).
Zima to także dobry okres na poznanie niektórych grzybów. Chociażby taka płomiennica zimowa już z daleka przyciąga wzrok pomarańczową barwą kapeluszy, ciemnymi trzonami i świeżym wyglądem. Nic dziwnego, ten pospolity grzyb rosnący na pniakach i pniach drzew liściastych pojawia się od listopada do marca, o czym przypomina jego druga nazwa: zimowka. Świeże owocniki są w dużym stopniu odporne na mróz i nie gniją. Smakosze cenią jego kapelusze, które można marynować lub stosować jako dodatek do zup. Co ważne w okresie owocowania zimowka jest praktycznie nie do pomylenia z podobnymi gatunkami trującymi, które nie znoszą mrozu. Na pniach możemy dostrzec okazałe, wieloletnie owocniki hubiaka pospolitego, który kiedyś służył do wyrobu hubki i części garderoby.
Po ustąpieniu pierwszych śniegów, w terenie podmokłym mamy szansę na spotkanie czarki austriackiej. To jeden z piękniejszych krajowych gatunków grzyba – owocnik przypomina niewielką czarkę lub kielich, ze szkarłatnym wnętrzem i kremowymi brzegami. Czarki rosną na niewielkich gałązkach olszy leżących na ziemi. Zima to także dobry czas na obserwacje ptaków. Pojawiają się gatunki przylatujące do nas na zimę (gile, jemiołuszki) oraz koczują ptaki, które nie odlatują. Jeżeli chodzi o gatunki, to obok tych znanych z karmika mamy szanse na spotkanie z innymi gatunkami dzięciołów (czarny, zielony, średni). Ponadto możemy spotkać raniuszki, zimujące zięby, jery oraz pełzacze leśne lub ogrodowe. Szczęśliwcy mogą wypatrzeć przelatującego krogulca lub jastrzębia, a przynajmniej znaleźć ślady ich posiłku w postaci licznych piór lezących na ziemi pod drzewem (tak zwany oskub). W starych parkach, wśród dziuplastych drzew możemy wypatrzeć puszczyka, z kolei na niektórych drzewach iglastych chętnie gromadnie zimują inne sowy - uszatki.
Dłuższa wyprawa nad wodę
Większe rzeki, przynajmniej w miastach lub ich pobliżu, rzadko zamarzają w całości, nawet przy kilkudniowych, większych mrozach. Jeżeli jednak mróz trzyma długo, można wybrać się nad najbliższą zaporę lub ujście oczyszczonych ścieków z pobliskiej oczyszczalni. Niezmrożony pas wody zawsze przyciąga ptactwo wodne, bo zapewnia im dostęp do pokarmu (rośliny wodne lub ryby) i większą ochronę przed drapieżnikami. Oczywiście najpospolitsze będą krzyżówki i łabędzie nieme (co ciekawe, kiedyś był to gatunek odlatujący na zimę) z pospolitej, miejskiej populacji „daj chleba”. Jeżeli już chcemy karmić ptaki wodne, znacznie lepsze będzie zboże lub surowe (a także gotowane bez soli) drobno pokrojone warzywa. W parkach nad oczkami wodnymi często zimują także łyski. Nawet nad niewielkimi rzeczkami, lub niezamarzniętym starorzeczami mamy szansę na spotkanie z zimorodkiem. Jednak wracajmy do kaczek – zima to spora szansa na spotkanie gatunków, które w lecie są dość skryte i nieliczne, lub w ogóle u nas wtedy nie występują. Pośród krzyżówek często można dostrzec znacznie mniejsze kaczki z „zadziorną” grzywką – to czernice, których samice są bratowo-brunatne, a samce czarne z białym brzuchem i bokami. Równie często zobaczymy spore „kaczki”, o szaro-białym upierzeniu z czerwonym dziobem, z rudą (samice) lub zielonkawą (samce) głową – to najpospolitszy z traczy czyli nurogęś. Na większych rzekach lub niezamarzniętych jeziorach jest także szansa zobaczenia gągołów – niewielkich kaczek nurkujących, o dość kontrastowym upierzeniu. Oczywiście tam, gdzie jest koncentracja ptactwa wodnego, pojawiają się drapieżniki – w tym wypadku mamy sporą szanse na spotkanie z bielikiem. Właściwie wystarczy odpowiednio długo poczekać, a bielik (a nawet kilka) z pewnością się pojawi, nawet miasto nie jest tu przeszkodą. W styczniu i lutym łatwiej też o spotkanie z krukami, które mają wtedy gody. No i wydry - zima są aktywne w ciągu dnia, przy odrobinie szczęścia mamy okazję je spotkać nawet w Warszawie.
Jeszcze ciekawsze gatunki ptaków mamy szanse spotkać nad morzem, tym bardziej przyjemnym, że nie ma wtedy tłumów na plaży. Już w drodze warto zerkać czasami na słupki przy autostradach, bo często przysiadują na nich myszołowy (zarówno zwyczajny, jak i zimujący u nas włochaty). W trakcie kilkudniowej wycieczki na pewno warto odwiedzić port na Helu i we Władysławowie, bulwar w Gdyni oraz molo w Sopocie i w Orłowie. Dobrym miejscem na ptaki będzie też Wyspa Sobieszewska – zarówno jej zachodnia część (rezerwat „Ptasi Raj” jak i wschodnia (rezerwat „Mewia Łacha”) oraz* Mierzeja Wiślana*. Wszystkie te miejsca, to zimą znane ptasie miejscówki. A co możemy zobaczyć? Przede wszystkim kilka gatunków kaczek morskich: lodówki, uhle, markaczki w dużych koncentracjach (często po kilkaset sztuk). Ponadto znacznie liczniejsze niż w głębi lądu gągoły i nurogęsi. Jeżeli chodzi o tracze – większa szansa na spotkanie kolejnych dwóch gatunków, czyli bielaczka i szlachara. Do tego spore stada czernic, ogorzałek. Tuż nad falami mamy szanse zobaczyć któregoś z burzyków, a w portach dwa gatunki dużych mew: siodłatą oraz znacznie rzadszą mewę bladą. Jest wreszcie spora szansa na zobaczenie edredona – dużej i wyjątkowo ładnie upierzonej (samce) kaczki morskiej oraz któregoś z nurów.