Ekwador - z miasta do dżungli

Ekwador jest pierwszym krajem na świecie, który prawa przyrody zapisał w konstytucji. Ich przestrzeganie nie jest jednak ani proste, ani oczywiste. Postęp i rozwój chcą rządzić się po swojemu.

Obraz
Źródło zdjęć: © Jess Kraft/Shutterstock

Ekwador jest pierwszym krajem na świecie, który prawa przyrody zapisał w konstytucji. Ich przestrzeganie nie jest jednak ani proste, ani oczywiste. Postęp i rozwój chcą rządzić się tu po swojemu.

- Dokąd ją zabierasz? – spytał chłopak z recepcji. – Na _ tripa mishqui _ do Floresty. – No co ty, chłopie, weź ją w jakieś porządne miejsce. Santiago na szczęście nie posłuchał.

Indiańska guma do żucia
_ Tripa mishqui _(czytaj: tripa miśki) przetłumaczyć można z keczua jako „pyszne kiszki”. Pocięte na kawałki krowie flaki ułożono na mocno rozpalonych grillach we Floreście, jednej z dzielnic Quito. Całe rodziny Ekwadorczyków przyszły tu na kolację. Z grilli „pyszne kiszki” lądują w plastikowych naczyniach. Są mocno przypieczone, miejscami wręcz przywęglone. Indianki dodają gotowane ziemniaki, bób, posypują kolendrą. Dostaję kawałek na spróbowanie. Jest aromatyczny i naprawdę dobry. Jedyny problem to pogryźć takiego „miśka”. Danie nazywane jest czasem indiańską gumą do żucia. Ale Santiago w ogóle to nie przeszkadza. Zamawia porcję z górką. Ja asekuracyjnie decyduję się na zupę z bobu. Siadamy na trawie wokół garkuchni. – W knajpach w centrum nie znalazłabyś tego dania, a to tradycyjna potrawa indiańska. Wiadomo, że wzięła się głównie z biedy, ale teraz zajadają się nią wszyscy – i studenci, i biznesmeni. Tylko progi restauracji są dla niej jeszcze zbyt wysokie.

Jedna noc w Quito
Pożyczoną od taty taksówką, Santiago pokazuje mi swoje ulubione miejsca. Jedziemy na ładnie oświetlony plac św. Franciszka z przylegającym do niego klasztorem pod tym samym wezwaniem. Za dnia było tu tłoczno i gwarno, teraz kręcą się jedynie dwa pudle ubrane w sukienki w grochy. Mijamy Plaza Grande, gdzie zazwyczaj na ławkach przysiadują emeryci i grają w popularną tutaj „czterdziestkę”. – Masz już miejsce zarezerwowane na Plaza Grande? – żartuje się w Quito ze zbliżających się do emerytury. Samochód to pnie się w górę, to zjeżdża w dół. Czuć, że jesteśmy wysoko w Andach na prawie trzech tysiącach metrów. Stare Miasto w Quito uznaje się za największe i najlepiej zachowane w Ameryce. Już w 1978 r. wpisano je na listę UNESCO - zaledwie rok po jej utworzeniu.

Na ulicach pustki, może dlatego, że to środek tygodnia. „Życie” znajdujemy na ulicy La Ronda. Za dnia kusiły małe, urocze sklepy z biżuterią i rękodziełem. Po zmroku spodziewałam się barowego zagłębia. Bary są, ale serwują głównie średniej jakości pizzę i frytki. Młodzi z Quito jeżdżą do Nowego Miasta, w okolice ulicy Królowej Wiktorii. – Ja tam lubię wyludnione ulice starówki po zmroku. Quito za dnia, w upale i tłoku potrafi zmęczyć – mówi Santiago. Jest biologiem i ekologiem, który tydzień spędza w dżungli, a na kolejny tydzień wraca do miasta. W mieście odpoczywa od wilgoci i trudów życia w selwie, dokumentuje pracę z terenu. W dżungli zapomina o gwarze i pośpiechu.

Mały wielki kraj
Przewodnik Lonely Planet, aby pobudzić wyobraźnię podróżników, porównuje: w Ekwadorze występuje ponad 20 tysięcy gatunków roślin, podczas gdy na całym kontynencie Ameryki Północnej tylko 17 tysięcy! Choć wszystkie źródła, jakie sprawdzam, podają różne liczby, jedno jest pewne - ten niewielki kraj jest wyjątkowo zróżnicowany geograficznie i biologicznie. Andy dzielą go na pół, odcinając od siebie niziny nad Pacyfikiem i amazońską dżunglę na wschodzie. Santiago ma więc pełne ręce roboty i zawsze może liczyć na odkrycie nowego gatunku. Co wcale nie jest tu wielkim wydarzeniem, bo nowe gatunki roślin i zwierząt odkrywa się co roku. Jednak w Ekwadorze praca biologa, czy przede wszystkim ekologa, ma jeszcze jeden wymiar. W historię kraju i jego sąsiadów wpisana jest walka o środowisko naturalne. Często, bez wyolbrzymiania, jest to walka na śmierć i życie.

Możecie się kąpać w nafcie
Walter, przewodnik po Ekwadorze, pisze w moim notatniku: Sarayaku, Texaco, Yasuni. Jeśli chcesz zrozumieć dzisiejszy Ekwador, musisz znać te słowa. Z każdym z nich wiążą się historie zmagań ludzi i przyrody o ich „być albo nie być”. Najgłośniejszą ze spraw, związaną z amerykańskim koncernem paliwowym Texaco, opisuje Artur Domosławski w książce „Śmierć w Amazonii”. „Najpierw były kąpiele w rzece Aguarico, zabawa w łapanie tęczy unoszącej się na powierzchni. (...) Dorośli napełniali mazią wiadra. Malowali nią na ścianach domów. Gdy zauważyli, że zwierzęta chorują, a na ciałach dzieci pojawiają się bąble, ropnie oraz czerwone, białe i brązowe przebarwienia, poszli do wielkiej firmy i powiedzieli: przez waszą ropę zdychają nasze zwierzęta i chorują dzieci. Nic podobnego, usłyszeli, niczego się nie bójcie. Możecie się kąpać w nafcie” – pisze Domosławski.

Przez lata firma nie przestrzegała zasad ochrony środowiska, przekupywała polityków i zastraszała miejscową ludność. O sprawie zrobiło się jeszcze głośniej w 2011 r., gdy po trwającym prawie 20 lat procesie (pełnym nieoczywistych i sensacyjnych zwrotów akcji) mieszkańcom zanieczyszczonego regionu Lago Agrio na granicy z Kolumbią udało się wygrać. Rozpisywano się wtedy o zwycięstwie Dawida nad Goliatem, dziejowym precedensie w historii całej Ameryki Łacińskiej. Jednak do tej pory nie zdołano przymusić Texaco, późniejszego Chevronu, do wypłaty odszkodowania na rzecz oczyszczania środowiska Amazonii.

Joanna Szyndler, www.podroze.pl

Obraz

Źródło zdjęcia: Jess Kraft / Shutterstock.com

Wybrane dla Ciebie

Zdjęcia z Egiptu. Lokalsi musieli opuścić swoje domy
Zdjęcia z Egiptu. Lokalsi musieli opuścić swoje domy
Inwazyjny gatunek niszczy jezioro. Odstrasza turystów, przeszkadza żeglarzom
Inwazyjny gatunek niszczy jezioro. Odstrasza turystów, przeszkadza żeglarzom
Absolutny hit Polaków. Jesteśmy tam numerem jeden wśród turystów zagranicznych
Absolutny hit Polaków. Jesteśmy tam numerem jeden wśród turystów zagranicznych
Po luku bagażowym chodził pies. Samolot natychmiast zawrócił
Po luku bagażowym chodził pies. Samolot natychmiast zawrócił
Święto Polaków w USA. Tłumy na ulicach Nowego Jorku
Święto Polaków w USA. Tłumy na ulicach Nowego Jorku
Ulubiony kraj turystów z kolejną atrakcją. Zwiedzający czekali 20 lat
Ulubiony kraj turystów z kolejną atrakcją. Zwiedzający czekali 20 lat
City breaki w odwrocie? Jesienią coraz mniej rezerwacji w dużych miastach w Polsce
City breaki w odwrocie? Jesienią coraz mniej rezerwacji w dużych miastach w Polsce
Najwyższy most świata w Chinach został otwarty. Pobił wszystkie rekordy
Najwyższy most świata w Chinach został otwarty. Pobił wszystkie rekordy
Pogodowy dramat w Bułgarii. Gwałtowne opady deszczu dosłownie dewastują kraj
Pogodowy dramat w Bułgarii. Gwałtowne opady deszczu dosłownie dewastują kraj
Żegluga na polskiej rzece powróci? Walka się rozpoczęła
Żegluga na polskiej rzece powróci? Walka się rozpoczęła
Polska staje się turystyczną potęgą? Liczby mówią same za siebie
Polska staje się turystyczną potęgą? Liczby mówią same za siebie
Polski projekt wyróżniony. Futurystyczne muzeum robi wrażenie
Polski projekt wyróżniony. Futurystyczne muzeum robi wrażenie