Norylsk - miasto odcięte od świata
Koniec grudnia, a w naszym kraju zimę mamy już chyba tylko w teorii. Ale w czasie, kiedy w Polsce prawdziwe zimy odeszły już do lamusa, a temperatura rzędu kilku stopni poniżej zera staje się wielkim wydarzeniem, są takie miejsca na świecie, gdzie o tej porze roku nie ma dosłownie ani jednego dnia bez siarczystych mrozów. Jednym z nich jest położony w Rosji Norylsk. Wystarczy rzut oka na dane z pierwszego lepszego serwisu pogodowego, by dowiedzieć się, że w Norylsku dzień jak co dzień: temperatura rzeczywista wynosi poniżej -20 st. C, a odczuwalna -40 st. C. Ale i mróz sięgający -50 st. C nie byłby dla nikogo wielkim zaskoczeniem. Jakby tego wszystkiego było mało, w grudniu panują w Norylsku egipskie ciemności. Od końca listopada do połowy stycznia trwa noc polarna.
Norylsk znajduje się 400 km na północ od granicy koła podbiegunowego. Średnia roczna temperatura wynosi tam -10 st. C. Z surowymi, zimowymi warunkami atmosferycznymi mieszkańcy muszą się tam zmagać przez 280 dni w roku.
130 dni śniegu
Ludzie tego syberyjskiego miasta są dosłownie odcięci od reszty świata. Po prostu nie ma infrastruktury drogowej, która umożliwiałaby dotarcie do Norylska albo podróż z tego miasta do innych zakątków kraju. Zresztą, nawet gdyby takowa istniała, to korzystanie z niej przez większość roku i tak byłoby niemożliwe. Wszystko przez to, że opady śniegu występują tam przez 130 dni w roku, tworząc gigantyczne, wielometrowe śnieżne zaspy. Jedyne sposoby na wydostanie się z tego miejsca to podróż samolotem lub drogą wodną (przeprawa rzeką Jenisej), ale wyłącznie w porze letniej. Co ciekawe, w przeszłości istniały plany budowy linii kolejowej, która połączyłaby Norylsk z pozostałą częścią kraju, ale upadły one po śmierci Stalina.
2. największe miasto koła podbiegunowego
Norylsk jest młodym miastem. Powstał pod koniec lat 20. ubiegłego wieku, choć oficjalne dokumenty wskazują na 1935 r. Początkowo działał tu obóz pracy. Więźniowie, których tu zsyłano, uczestniczyli w wydobyciu bogactw naturalnych, w które obfituje ten region (m.in. platyna, miedź i nikiel). W 1953 r. Norylsk zyskał prawa miejskie, a znaczną część jego mieszkańców stanowili zwolnieni z obozów więźniowie. Na początku lat 80. ubiegłego wieku liczba mieszkańców przekraczała 180 tysięcy. Dziś wciąż mieszka tu ponad 100 tys. ludzi, dzięki czemu Norylsk jest drugim co do wielkości miastem koła podbiegunowego. Lokalna ludność przyzwyczaiła się tu do smogu oraz do tego, że padający śnieg czasami jest czarny.
Dumne miasto
Czy to oznacza, że Norylsk jest wyłącznie miejscem, w którym można zapaść na depresję? Niekoniecznie! Dokumentalista Ricardo Marquina Montañana zamieścił niedawno w serwisie YouTube krótki, refleksyjny film, w którym starał się uchwycić codzienność mieszkańców Norylska. W materiale, będącym zapowiedzią dłuższego, przygotowywanego przez niego filmu, pokazał, że w istocie żyją tam ludzie tacy sami jak wszędzie; którzy starają się cieszyć tym, co mają, a w swoich rodzinnych stronach próbują odnaleźć szczęście. Latem lokalne życie wygląda całkiem zwyczajnie. Ludzie się opalają, organizują pikniki i przyjęcia, a na ulicach słychać gwar. „Wbrew mitom, które narosły wokół Norylska, jest to miasto pełne życia, dumne ze swojego przemysłu oraz historii" - twierdzi Montañana.
Betonowa oaza pośrodku tajgi
Miejsca takie jak Norylsk to nie lada gratka dla tych miłośników podróżowania, którzy preferują niekonwencjonalne kierunki i zamiast laby nad Morzem Śródziemnym i zakwaterowania w luksusowym hotelu, wolą wycieczki do takich miejsc, jak Pjongjang czy Prypeć. Zresztą tamtejsze widoki mogą imponować miłośnikom industrialnych krajobrazów. Z góry Norylsk wygląda niczym betonowa oaza pośrodku bezkresnej tajgi. Przez mieszkańców miasta oraz Rosjan Norylsk często określany jest „końcem świata”. Niestety podróżowanie tam nie jest łatwe. Znajdujące się w Kraju Krasnojarskim miasto jest zamknięte dla obcych. W teorii wstęp do niego mają jedynie obywatele Rosji. Przykład Ricardo Montañany pokazuje jednak, że nie jest to niemożliwe.