Australijczyk od prawie 25 lat mieszka na bezludnej wyspie
Historia Davida Glasheena mogłaby zainspirować niejednego reżysera. Jest w niej utracony majątek, nieszczęśliwa miłość, samotne życie na wyspie i niepewna przyszłość. Australijski Robinson Crusoe nie wie, co go czeka, ponieważ po wielu latach ma opuścić niewielki raj.
David Glasheen jako młody mężczyzna dorobił się w Sydney fortuny. Jednak przez krach na giełdzie w roku 1987 stracił majątek równie szybko, co go zdobył. Gdy żona wniosła wniosek o rozwód, rzucił dotychczasowe życie i w 1993 r. postanowił wyjechać na niewielką (1,53 ha) bezludną Wyspę Odnowy (Restoration Island), położoną u północno-wschodnich wybrzeży Australii. Nie jest pierwszym, który postanowił się osiedlić na wysepce. W przeszłości przez kilka miesięcy przebywał na niej kapitan William Bligh i jego towarzysze, wyrzuceni z pokładu HMS Bounty przez zbuntowanych marynarzy.
Mający obecnie 74 lata David jest samowystarczalny. Zbudował z drewna dom, nauczył się łowić ryby i uprawiać warzywa. Podstawę jego diety stanowią kokosy. Warzy też własne piwo. Przez ostatnie lata towarzyszył mu pies Quessi. Pupil niestety zmarł w czerwcu br., ponieważ został ukąszony przez jadowitego węża. Staruszkowi pozostał teraz tylko... manekin.
Glasheen nazywany jest współczesnym Robinsonem Crusoe, jednak w przeciwieństwie do niego wie, co się dzieje na świecie. Dzięki bateriom słonecznym ma prąd i może korzystać z komputera. Posiada też dostęp do sieci, co umożliwia mu dalsze granie na giełdzie oraz, dzięki portalom randkowym, próbowanie znalezienia partnerki.
Niestety mężczyzna nie ma szczęścia w miłości. Choć swego czasu poznał kobietę z oddalonego o 2 tys. km Brisbane, długo nie wytrzymała na wyspie – po kilku miesiącach wróciła do rodzinnego miasta. David gorzko żartuje, że jego jedyną nadzieją jest już tylko syrenka.
Zostanie wyrzucony z wyspy?
Zanim Glasheen zamieszkał na wyspie, porozumiał się z rządem Australii w kwestii legalnego przebywania na niej. Wydzierżawił 1/3 terenu za 13 tys. funtów rocznie przez 43 lata. Większość tej sumy nie musiał płacić, jednak został zobowiązany do znalezienia inwestora, którego przekona do wybudowania ośrodka turystycznego i przystani rybackiej. Do dziś nie udało mu się tego zrobić, co przysporzyło mu kłopotów.
Urzędnicy od 2000 r. próbują go wyrzucić z Wyspę Odnowy. W 2012 r. Sąd Najwyższy Queensland orzekł, że Glasheen musi ją opuścić, ale dotychczas tego nie zrobił.