Ślady kultury łemkowskiej w Beskidzie Niskim
W Beskid Niski wjeżdżamy nietypowo - od strony Słowacji. Po kilku dniach u sąsiadów górskie widoki nie są dla nas nowością, za to tęsknie wyglądamy napisów we własnym języku. I tu niespodzianka, bo na pierwszej polskiej tablicy okazuje się, że miejscowość Konieczna ma także swój odpowiednik w języku łemkowskim. Cyrylicą witają nas też kolejne miejscowości. W nich wyróżniają się kopuły starych drewnianych cerkwi. Domy też są jakieś inne, a z krajobrazu wyziera dziwna melancholia. Zaczynam zastanawiać się, czy aby dobrze skręciliśmy. Mam wrażenie, jakbyśmy trafili do krainy niepasującej do aktualnego układu granic. Tutaj jednak było tak od zawsze. Tysiąc lat temu do Beskidu Niskiego sięgały z jednej strony wpływy księcia Mieszka z Gniezna, a z drugiej Włodzimierza z Kijowa. Obaj w podobnym czasie przeszli na chrześcijaństwo, ale pierwszy przyjął je z Rzymu, a drugi od Greków.