Biegun Północny – lodowa pustynia
W końcu dochodzimy do celu. Po powrocie do domu znajomy spytał mnie, jaka była moja pierwsza myśl na biegunie. Świadomość dołączenia do ekskluzywnego grona zdobywców? Duma? Otóż nie. To była radość, że jutro wezmę pierwszy od blisko trzech tygodni prysznic.
Biegun Północny – lodowa pustynia
W końcu dochodzimy do celu. Po powrocie do domu znajomy spytał mnie, jaka była moja pierwsza myśl na biegunie. Świadomość dołączenia do ekskluzywnego grona zdobywców? Duma? Otóż nie. To była radość, że jutro wezmę pierwszy od blisko trzech tygodni prysznic.
Biegun Północny – lodowa pustynia
Planujesz wyprawę polarną? Koniecznie weź lekkie i cienkie ubranie. Przegrzanie się i przepocenie to typowe zagrożenia, na jakie jest narażony podróżnik w Arktyce. Większość polarników ma problemy z przepoconą koszulką, a nie z białym niedźwiedziem.
Biegun Północny – lodowa pustynia
Wyładowujemy bagaże i szukamy miejsca na rozbicie namiotu. Te będące częścią bazy, ogrzewane, zarezerwowali już rok temu turyści komercyjni. Pierwsza noc na zamarzniętym oceanie. Termometr faktycznie pokazuje minus dwadzieścia, ale tzw. temperatura odczuwalna jest niższa. Jest ona funkcją zimna i siły wiatru, który wychładza ludzki organizm.
Biegun Północny – lodowa pustynia
Każdy z kolejnych dni wyprawy jest dość podobny. Wyruszamy około dziewiątej rano i idziemy przez dziesięć godzin. Za sobą ciągniemy sanie dopięte linką do szelek plecaka albo specjalnej uprzęży. Codziennie staramy się przejść od 10 do 15 km. Takie tempo zaplanowaliśmy, korzystając z doświadczeń wcześniejszych wypraw. To wydaje się niewiele, ale wbrew pozorom nie jest łatwe do osiągnięcia.
Biegun Północny – lodowa pustynia
Arktyka tylko niewtajemniczonym wydaje się monotonnym, białym krajobrazem, w którym nie ma nic poza wielkim polem śniegu. Tak naprawdę ocean żyje, zmienia się, wygląda inaczej z godziny na godzinę. Przy pięknej pogodzie krajobraz rano jest ostry, wyrazisty – jak w słoneczny dzień na alpejskim lodowcu. Świat dzieli się wtedy na białe podłoże i niebieskie niebo, które ostro zderzają się na całej linii horyzontu. Jednak po południu, gdy częściej pojawiają się chmury i mgła, kontrast zamienia się w mleko, w które powoli się zanurzamy. Aż do momentu, gdy nie da się już ocenić, gdzie przebiega linia horyzontu: gdzie kończy się lodowiec, a zaczyna niebo.