Błękitna laguna w zalanym wyrobisku. "Bawimy się w miejscu ludzkich dramatów"
Na pierwszy rzut oka miejsce jak z bajki. Błękitna woda, biały piasek, malownicze, zielone wzgórza. Ale jak każda bajka, również to miejsce ma swoją ciemną stronę - tkwiące w sercu pięknej scenerii dawne, sowieckie więzienie. To właśnie ono w dużym stopniu sprawia, że estońskie Rummu jest tak wyjątkowe i jak magnez przyciąga szukających wrażeń turystów.
22.05.2024 | aktual.: 22.05.2024 13:55
Miejsce to polecił mi Tomasz Leszczyński, piłkarz oraz dyrektor sprzedaży oprogramowania w dużej firmie technologicznej, który od dziewięciu lat mieszka w Estonii. Poprosiłam, by wskazał obszar, który jego zdaniem jest najbardziej wyjątkowy. Taki, który, będąc w Estonii, trzeba koniecznie zobaczyć. Bez wahania wymienił Rummu.
Wizytówka Estonii
- To opuszczone sowieckie więzienie, obok którego znajduje się zatopiony kamieniołom - wyjaśnił Leszczyński. - Woda jest bardzo czysta. Wielu ludzi tam nurkuje, pływa, w tej chwili można nawet wynająć tam kajaki. Bardzo lubię niezwykły klimat i piękną przyrodę, która otacza ten teren. Gdybym miał wybrać jedno miejsce jako taką wizytówkę Estonii, to postawiłbym właśnie na Rummu.
Historia tego miejsca sięga okresu międzywojennego. Rok przed wybuchem II wojny światowej zaczęto tu wydobywać wapń i mergiel. Dwa lata później, kiedy Estonia straciła niepodległość i stała się zależna od Związku Radzieckiego, powstało w tym miejscu więzienie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lokalizacja nie była przypadkowa - blisko 400 osadzonych stanowiło doskonałą siłę roboczą do pracy w sąsiadującym z ośrodkiem penitencjarnym kamieniołomie. To właśnie trwającemu przeszło 50 lat wydobywaniu kruszców metodą odkrywkową, Rummu zawdzięcza swój dzisiejszy wygląd.
Ogromne wyrobisko zalane wodą
W miejscu pozyskiwania piaskowca powstało w ziemi głębokie wyrobisko o ogromnej powierzchni. Dół ma blisko 2,5 km długości i kilkadziesiąt metrów szerokości. Wokół dawnego kamieniołomu pojawiły się wysokie nasypy, które z czasem zostały porośnięte przez trawy i inną roślinność, tworząc wysokie, zielone wzgórza.
Kamieniołom działał do lat 90. XX w. Kiedy rozpadł się Związek Radziecki, a Estonia ogłosiła niepodległość, zaprzestano w Rummu wydobywania kruszców. Dwadzieścia lat później zamknięto też więzienie. I tu zaczyna się nowa historia tego miejsca.
Hałdy ziemi porosła roślinność, a ogromne wyrobisko zostało zalane wodą. Pod jej powierzchnią znalazły się też niektóre budynki wchodzące w skład dawnego sowieckiego więzienia. Mroczne dawniej miejsce zmieniło się w "błękitną lagunę". Tę zmianę szybko dostrzegli okoliczni mieszkańcy i zaczęli przybywać do dawnego kamieniołomu, by w piękne, letnie dni odpoczywać na łonie natury.
Nieoczywista atrakcja
Opis zalanego kamieniołomu, jako miejsca idealnego na wypoczynek i polecanego szukającym wrażeń nurkom, znajdziemy na oficjalnym portalu Estonii www.VisitEstonia.com. Mimo to status Rummu jako atrakcji turystycznej jest mocno niejasny.
Wyrobisko znajduje się na terenie prywatnym i cały obszar otoczony jest płotem. Teoretycznie wstęp jest zabroniony, chyba że odwiedza się to miejsce z tutejszym przewodnikiem lub korzystając z usług lokalnej firmy organizującej wyprawy po przygody.
Jednak czytając relacje turystów, którzy korzystali z uroków Rummu, można się domyślać, że wiele osób pokonało zamkniętą bramą, uiszczając drobną opłatę u pilnującego terenu dawnego kamieniołomu strażnika. Inni mieli akurat szczęście i zastali bramę otwartą. Jedno jest pewne - mimo że jezioro w Rummu to atrakcja nieoficjalna, przybywa nad nie sporo ludzi. Niektórzy z bardzo daleka.
- Nie ukrywam, że właśnie zalane więzienie w Rummu było jednym z głównych powodów, dla których wybraliśmy się z rodziną do Estonii - opowiada Justyna Łukasik-Russek z Gdańska. - Naszym celem było nurkowanie w zalanym więzieniu - dodaje.
Przesadnie piękne
Zdaniem turystki, to miejsce fascynujące i niezwykłe, jednak budzi sprzeczne emocje. - Z jednej strony widok jest bajkowy - opowiada. - Woda ma niesamowicie błękitny kolor. Jezioro otaczają fantastyczne, trochę nierealnie wyglądające wzgórza. Biały piach i intensywna zieleń roślinności. Naprawdę to wszystko wygląda aż przesadnie pięknie.
Niesamowitości całej okolicy dodaje wystająca nad lustro wody część zalanego budynku dawnego więzienia.
Rozdarcie emocjonalne
- To właśnie ten budynek jest celem nurków, takich jak my i to on budzi, a przynajmniej we mnie obudził, sprzeczne uczucia - komentuje nasza rozmówczyni. - Pod wodą znacznie bardziej niż na powierzchni czuć historię tego miejsca. W zalanej części więzienia możemy zobaczyć sprzęty, które były na wyposażeniu zakładu - jakieś garnki, fragmenty mebli. Nie wiem dlaczego, ale mnie chyba najbardziej poruszył stary telefon. Z ogromną siłą dotarło do mnie, że miejsce, gdzie dziś zażywam rozrywki, było sowieckim więzieniem, w którym - jak łatwo sobie wyobrazić - z pewnością rozegrało się wiele ludzkich tragedii - wyjaśnia Justyna Łukasik-Russek.
- Pamiętam moment już po wynurzeniu, gdy spojrzałam na ludzi, którzy z tego wystającego z jeziora budynku skaczą do wody, ciesząc się pięknym dniem. Wciąż na myśl o tej chwili mam takie rozdarcie wewnętrzne. Z jednej strony mam poczucie, że jest w tym coś niewłaściwego, że bawimy się w miejscu, gdzie dochodziło do ludzkich dramatów. Jednak z drugiej strony - może to jednak dobrze, że to niezwykłe miejsce nie stało się pomnikiem trudnej historii, tylko zyskało nowe, radosne i piękne oblicze? Sama nie wiem. Mam mieszane uczucia - dodaje.
Pytam, czy to znaczy, że Rummu może rozczarować?
- Zdecydowanie nie - zaprzecza szybko. - Bardzo się cieszę, że tam byłam i uważam, że jest to miejsce, które warto zobaczyć. Absolutnie wyjątkowe. Trzeba mieć tylko świadomość, że to zderzenie wiedzy historycznej z malowniczością miejsca i rozrywką, której dziś służy, może być emocjonalnym wyzwaniem.