Czy nowe przepisy uratuja turystów w Polskich górach?
Po serii tragicznych wypadków w Tatrach, rząd i posłowie chcą zmian w prawie, które miałyby w przyszłości zminimalizować ryzyko śmierci na szlakach - informuje "Gazeta Wyborcza". W ciągu tygodnia na przełomie grudnia i stycznia w polskich górach zginęło aż 14 osób.
- Wielu turystów zachowywało się na szlakach bardzo nierozważnie, by nie użyć dosadniejszych słów - mówi _ Gazecie Wyborczej _ Adam Marasek, ratownik TOPR, i dodaje, że ofiar byłoby więcej, gdyby pogotowie ratunkowe nie podjęło interwencji.
Akcja ratunkowa w polskich górach kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. "GW" przypomina, że nawet najbardziej lekkomyślni turyści - w odróżnieniu od innych unijnych krajów - nie ponoszą żadnych konsekwencji finansowych za interwencje na terenie Polski.
Jednym z dyskutowanych modeli ma być rozwiązanie przyjęte na Słowacji. Tam zimą Tatry są zamykane, a za wszystkie akcje ratunkowe i poszukiwawcze w górach muszą płacić uratowani.
Na Słowacji przepisy, według których obowiązek pokrycia kosztów akcji specjalistycznych jednostek ratowniczych spoczywa na poszkodowanych, wprowadzono w 2006 roku. Ratownicy najczęściej zwożą z gór turystów, którzy zabłądzili lub nie są w stanie wrócić o własnych siłach. Za taką "usługę" trzeba zapłacić ok. 500 euro (ok. 2150 zł). Oczywiście w przypadku trudnych warunków, np. po zejściu lawiny, gdy wykorzystywany jest specjalistyczny sprzęt, koszty akcji ratunkowej mogą wzrosnąć do 2 tys. euro (ok. 8,6 tys. zł). Jeszcze droższa jest interwencja służb ratowniczych, jeśli zajdzie konieczność wykorzystania śmigłowca. Nieodpowiedzialne osoby, jeśli nie mają ubezpieczenia, zapłacą od 4 tys. (ok. 17,2 tys. zł) do nawet 7 tys. euro (ok. 30 tys. zł).
Ile kosztują akcje ratunkowe w innych krajach Europy?
Akcje ratownicze są płatne również we Francji, Szwajcarii, Austrii, Włoszech, Czechach i Niemczech. Koszty interwencji służb ratowniczych w tych krajach są jeszcze wyższe niż na Słowacji - godzina akcji służb ratowniczych w najwyższych górach Europy kosztuje 15-20 tys. euro (ok. 64-86 tys. zł). Sam transport helikopterem poszkodowanego turysty w Alpach to 1,5-2 tys. euro (ok. 6,5-8,6 tys. zł) za godzinę lotu.
PAP/WP/udm