Fitz Roy – pogoda dla wspinaczy
Zjazdy nie miały w sobie żadnej romantyki, liczyło się tylko jedno – byle szybciej na dół, na dół w stronę La Silla, do której ostatecznie dotarliśmy po zapadnięciu zmroku. Chwila przerwy, czekoladka i znowu potem w dół do podstawy kuluaru, jeszcze tylko dreptanie w mokrej pokrywającej lodowiec brei i w końcu po pięćdziesięciu jeden godzinach i trzydziestu minutach dotarliśmy na Passo.