Gruzja - gościnność i stosunek do Polaków
Większość osób, które już były w Gruzji, chwali w pierwszej kolejności jej mieszkańców. To faktycznie bardzo otwarci, życzliwi i przyjacielscy ludzie. Podoba się ich żywiołowość, zamiłowanie do wina i śpiewu. Gruzińskie stoły podczas uczt uginają się od ciężaru potraw, a toasty wznosi się często, szczodrze wypełnionymi naczyniami. Gruzińska gościnność jest ponadkulturowa i w większości przypadków nieuzależniona od paszportu, jakim posługuje się gość. Polacy mogą jednak liczyć na dodatkowe bonusy do i tak już bogatej "oferty". Jest między naszymi narodami jakaś nić porozumienia. W ostatnich latach wzmocnił ją prezydent Lech Kaczyński. W 2008 roku podczas wojny w Osetii Południowej rosyjskie wojska pozorowały marsz na Tbilisi. 12 sierpnia w stolicy odbył się wiec z udziałem 150 tys. osób. Pojawili się na nim przywódcy Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy. Przemawiał na nim m.in. Lech Kaczyński. - Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci
sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie. (...). I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj; na Polskę - mówił, a jego słowa przerywały oklaski i okrzyki: "Polska", "przyjaźń". Większość Gruzinów doceniła te słowa i uznała postawę polskie prezydenta za bohaterską. W Tbilisi imieniem Lecha Kaczyńskiego nazwano jedną z ulic i przylegający do niej skwer, na którym stanęło popiersie prezydenta. Pamięć o tamtych wyrazach solidarności wpływa teraz na postrzeganie Polski i przybywających do Gruzji polskich turystów.