Gruzja - najbardziej tajemniczy kraj w Europie

Gruzja - najbardziej tajemniczy kraj w Europie
Źródło zdjęć: © Konrad Żelazowski

- Gruzja jest jednym z najbardziej tajemniczych krajów Europy. Kraj nie był zbyt dobrze znany za czasów sowieckich, a teraz otwieramy się na świat, szczególnie na naszych europejskich przyjaciół - powiedział w rozmowie z WP szef gruzińskiej izby turystycznej George Chogovadze. Jak dodał, Gruzja ma wiele do zaoferowania turystom, w tym Polakom. Jako największe atuty swojego kraju wymienił przyrodę, kuchnię, wino, miejsca światowego dziedzictwa i doskonałe warunki do uprawiania różnego rodzaju sportów, szczególnie górskich. Ci którzy wolą spędzać czas na lenistwie, mają z kolei do dyspozycji plaże Morza Czarnego. Ale Gruzja to nie tylko wybrzeże i góry. To również bogata spuścizna historyczna, jedzenie, wino i śpiew, a także gościnni i życzliwi ludzie. Przedstawiamy 9 powodów, dla których naszym zdaniem warto odwiedzać ten kraj. Szczególnie, że w sezonie letnim za cenę od 119 zł tanie loty z Warszawy i Katowic do Kutaisi, od którego można zacząć zwiedzanie, oferuje WizzAir.

- Gruzja jest jednym z najbardziej tajemniczych krajów Europy*. Kraj nie był zbyt dobrze znany za czasów sowieckich, a teraz otwieramy się na świat, szczególnie na naszych europejskich przyjaciół - powiedział w rozmowie z WP szef gruzińskiej izby turystycznej George Chogovadze. Jak dodał, Gruzja ma wiele do zaoferowania turystom, w tym Polakom. Jako największe atuty swojego kraju wymienił przyrodę, kuchnię, wino, miejsca światowego dziedzictwa i doskonałe warunki do uprawiania różnego rodzaju sportów, szczególnie górskich. Ci którzy wolą spędzać czas na lenistwie, mają z kolei do dyspozycji plaże Morza Czarnego. Ale Gruzja **to nie tylko wybrzeże i góry. To również bogata spuścizna historyczna, jedzenie, wino i śpiew, a także gościnni i życzliwi ludzie. Przedstawiamy **7 powodów, dla których naszym zdaniem warto odwiedzać ten kraj. Szczególnie, że w sezonie letnim za cenę od 119 zł tanie loty z Warszawy i Katowic do Kutaisi, od którego można zacząć zwiedzanie, oferuje WizzAir.

fot. Konrad Żelazowski

Tekst: Konrad Żelazowski

  • _ W zależności od przyjętej wersji granicy europejsko-azjatyckiej terytorium Gruzji znajduje się w całości w Azji / w Europie i w Azji / całe w Europie. _
1 / 7

Atrakcje Gruzji - Tbilisi

Obraz
© Konrad Żelazowski

Miasto kontrastów. To chyba najkrótszy możliwy opis Tbilisi. I całkiem trafny. Na każdym rogu nowoczesność miesza się tu z tradycją. Można zżymać się na wyrosłe za rządów Micheila Saakaszwilego szklano-stalowe potworki, których wizytówką jest Most Pokoju, okrzyknięty przez miejscowych "podpaską", ale trudno też nie przyznać, że ta wybuchowa mieszanka tworzy obecny, niepowtarzalny klimat tego miejsca. To zresztą poniekąd kompleks "poczekalni". Aspirujący do Unii Europejskiej Gruzini za wszelką cenę chcą udowodnić, że są nowocześni, europejscy, postępowi. Przy czym najciekawsze i najbardziej fascynujące jest to, co w Gruzji tradycyjne. Tbilisi to również kontrast pomiędzy bogactwem a biedą. Centrum pełne jest nowoczesnych klubów, drogich restauracji, ekskluzywnych sklepów, ale wystarczy zapuścić się nieco dalej, by trafić w miejsca, gdzie szczytem luksusu byłoby ogrzewanie w mieszkaniu. Stolica to faktycznie centrum kraju. Żyje tu 1/4 całej ludności Gruzji, ponad 1,1 mln osób. Tu biją
kulturalne, naukowe i przemysłowe serca kraju. Na turystów czeka wiele atrakcji: wznosząca się nad miastem twierdza Narikala i dochodząca do niej kolejka linowa nad historycznym centrum, największa w Gruzji budowla sakralna - Sobór Trójcy Świętej, świątynia Anczischati z VI wieku, czy monumentalna statua Matki Gruzji. Warto to wszystko zobaczyć, ale niewykluczone, że najciekawsze wrażenia zbierzemy po prostu spacerując po mieście, zaglądając w podwórka, rozmawiając z "tubylcami", którzy - co nierzadkie - zaproszą nas do wspólnej biesiady.

fot. Konrad Żelazowski

2 / 7

Atrakcje Gruzji - zabytki

Obraz
© Konrad Żelazowski

Wspomniane zabytki w Tbilisi to tylko wstęp do wspaniałych, historycznych budowli rozsianych po całej Gruzji. Trzy gruzińskie obiekty, które trafiły na listę UNESCO, położone są poza stolicą (do tego grona zakwalifikowane jest m.in. całe miasto Mccheta), 16 kolejnych czeka na dołączenie do spisu. Najstarsze ślady ludzkie w Gruzji pochodzą sprzed 1,8 mln lat, początki tworów państwowych na tych terenach datuje się na XII-XIII wiek p.n.e., a za najwcześniejszą formę gruzińskiego państwa uznaje się Kolchidę, która powstała w VI wieku p.n.e. Trudno wymienić tu wszystkie warte zobaczenia zabytki, ale nie sposób nie wspomnieć przynajmniej o kilku. Spotkamy tu ślady architektury sprzed 1300 lat. W starożytnym mieście skalnym Uplisciche pierwsze budynki powstawały już w V wieku p.n.e. a osada rozwijała się do czasów średniowiecznych. Równie imponujące jest kolejne skalne miasto - Wardzia z XII wieku. Z kolei we wspomnianym mieście Mccheta *natkniemy się na najstarsze w Gruzji zabytki architektury
sakralnej: katedra *
Sweti Cchoweli *czy malowniczo położony *Monastyr Dżwari
. Podążając Gruzińską Drogą Wojenną natkniemy się natomiast na twierdzę Ananur, a na końcu szlaku na klasztor Cminda Sameba (na zdjęciu), położony ponad 2000 metrów n.p.m.

fot. Konrad Żelazowski

3 / 7

Atrakcje Gruzji - jedzenie

Obraz
© Konrad Żelazowski

Niemal każdy, kto wybiera się do Gruzji, słyszał o wspaniałościach tamtejszej kuchni. I niemal wszyscy, dla których była ona jednym z powodów wyjazdu, nie zawiodą się. Pewne trudności z odnalezieniem się mogą mieć wprawdzie wegetarianie, bo jednak większość gruzińskiego menu mięsiwem stoi, ale i dla nich nie zabraknie smakołyków. Jedną z najbardziej charakterystycznych potrwa są niewątpliwie chinkali. W uformowanych na kształt sakiewek pierogach kryje się nie tylko doprawione kolendrą mielone mięso (najczęściej baranie lub wołowe), ale również rosołek. Dlatego spożywanie chinkali wymaga pewnej wprawy. Najpierw nadgryzamy podstawę, by wypić ze środka zupę, a potem zjadamy resztę, zostawiając ogonek. Istnieją oczywiście wersje wegetariańskie tej potrawy, ale z tradycyjną kuchnią nie mają one wiele wspólnego. Trudno też w Gruzji nie mieć do czynienia z tradycyjnymi, zapiekanymi plackami serowymi - chaczapuri. Wstępuje on w wielu wariantach, z których sporą popularnością cieszy się ten z jajkiem
sadzonym na wierzchu (chaczapuri adżarskie). Błędem byłoby odmówić sobie gruzińskich szaszłyków (zwanych tam mcwadi), lobiani (rodzaju chleba z nadzieniem fasolowym), czy fantastycznej wieprzowej kiełbasy kupati, podawanej przeważnie z posiekaną cebulą i sosem śliwkowym. Z kolei uniknięcie setek rodzajów sera i nie zabranie jak największego ich zapasu do kraju to już grzech niewybaczalny. Specyficznym deserem, który nie każdemu polskiemu podniebieniu przypadnie do gustu, jest tzw. gruziński snickers, czyli czurczchela. Są to nawleczone na nici orzechy włoskie, gotowane w masie z soku winogronowego i mąki. Uformowany w kształt kiełbasy rarytas jest następnie suszony. Przysmak ten był dawniej ceniony przez wyruszających na wojnę żołnierzy ze względu na dużą kaloryczność i odporność na psucie się. Obecnie sprzedawany jest dosłownie wszędzie: w sklepach, na bazarach i na przydrożnych straganach.

fot. Konrad Żelazowski

4 / 7

Atrakcje Gruzji - wino

Obraz
© Konrad Żelazowski

Wszystkie wspomniane w poprzednim slajdzie potrawy smakują jeszcze lepiej w towarzystwie gruzińskiego wina. Gruzini nieustannie przypominają: tu jest jego kolebka, tu jest najstarszy winiarski region świata. I mają rację, bo trunek ten wyrabia się tu od ośmiu tysięcy lat, a w całym kraju uprawia się według różnych źródeł od 300 do 500 regionalnych gatunków winorośli. Gruzja i wino mogłyby być w zasadzie synonimami. To nie tylko alkohol, ale także styl życia i podstawa tradycyjnej biesiady zwanej suprą, podczas której najstarsza lub najbardziej poważana w grupie osoba - tamada - wygłasza długie, kwieciste toasty. W wielu miasteczkach i wioskach można odwiedzić małe, lokalne winnice, gdzie trunek wyrabiany jest w tradycyjny, niezmienny od tysięcy lat sposób - w glinianych naczyniach zwanych kwewri, po szyjkę zakopanych w ziemi. Gruzińskie wina dostępne w polskich sklepach przeważnie niewiele mają wspólnego z tymi, których możemy tam skosztować. Amatorom mocniejszych trunków Gruzini nalewają do
szklanek czaczę - samogon wytwarzany ze skórek winogron. W zależności od upodobań pędzącego ją gospodarza, ma ona od 50 do 60 proc. i więcej. Czacza to kolejny symbol Gruzji. O tym, jak ważny, świadczy szalony pomysł władz Batumi. Zbudowano tam wieżę zegarową, z której w sezonie turystycznym, codziennie wieczorem przez kilka minut płynie ten trunek. I to całkowicie za darmo!

fot. Konrad Żelazowski

5 / 7

Atrakcje Gruzji - góry

Obraz
© Konrad Żelazowski

Większość terytorium Gruzji to góry. Na północy Wielki Kaukaz, na południu Mały Kaukaz. Najwyższym szczytem w kraju jest Szchara (5193 metrów n.p.m), ale popularnością ustępuje niższemu o ponad 150 metrów Kazbekowi. U jego podnóży leży miasteczko Stepancminda (dawniej Kazbegi), skąd wyruszają chętni do postawienia nogi na szczycie drzemiącego wulkanu. Gruzja oferuje idealne warunki do uprawiania górskich sportów: od trekkingu, przez narciarstwo do paralotniarstwa. Mamy tu do wyboru piesze szlaki o różnym stopniu trudności, możemy wybrać się w góry na rowerze, konno lub samochodami z napędem na cztery koła. Jeszcze inną formą górskiej aktywności jest tu rafting. Takie wyprawy organizowane są na rzekach Aragwi, Kura i Enguri. W Gruzji funkcjonują dwa duże *ośrodki narciarskie - Gudauri *na północy i *Bakuriani *na południu. Oba oferują obsługę turystów w europejskich standardach, a przy tym są tańsze niż te we Włoszech czy Austrii. Narciarzom spragnionym większych dawek adrenaliny
spodoba się coraz popularniejszy w Gruzji heliskiing, czyli zjazd z "dzikich" stoków, na które jesteśmy transportowani helikopterem.

fot. Konrad Żelazowski

6 / 7

Gruzja - gościnność i stosunek do Polaków

Obraz
© Konrad Żelazowski

Większość osób, które już były w Gruzji, chwali w pierwszej kolejności jej mieszkańców. To faktycznie bardzo otwarci, życzliwi i przyjacielscy ludzie. Podoba się ich żywiołowość, zamiłowanie do wina i śpiewu. Gruzińskie stoły podczas uczt uginają się od ciężaru potraw, a toasty wznosi się często, szczodrze wypełnionymi naczyniami. Gruzińska gościnność jest ponadkulturowa i w większości przypadków nieuzależniona od paszportu, jakim posługuje się gość. Polacy mogą jednak liczyć na dodatkowe bonusy do i tak już bogatej "oferty". Jest między naszymi narodami jakaś nić porozumienia. W ostatnich latach wzmocnił ją prezydent Lech Kaczyński. W 2008 roku podczas wojny w Osetii Południowej rosyjskie wojska pozorowały marsz na Tbilisi. 12 sierpnia w stolicy odbył się wiec z udziałem 150 tys. osób. Pojawili się na nim przywódcy Polski, Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy. Przemawiał na nim m.in. Lech Kaczyński. - Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci
sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie. (...). I my też świetnie wiemy, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj; na Polskę - mówił, a jego słowa przerywały oklaski i okrzyki: "Polska", "przyjaźń". Większość Gruzinów doceniła te słowa i uznała postawę polskie prezydenta za bohaterską. W Tbilisi imieniem Lecha Kaczyńskiego nazwano jedną z ulic i przylegający do niej skwer, na którym stanęło popiersie prezydenta. Pamięć o tamtych wyrazach solidarności wpływa teraz na postrzeganie Polski i przybywających do Gruzji polskich turystów.

7 / 7

Gruzja - bezpieczeństwo

Obraz
© Konrad Żelazowski

Na koniec kilka słów o kwestiach bezpieczeństwa. Sytuacja związana z Abchazją i Osetią Południową nie wpływa na ogólne bezpieczeństwo w całym kraju. Co więcej w rankingu Global Peace Index przygotowywany przez Instytut Ekonomii i Pokoju, Gruzja znalazła się na szóstym miejscu wśród dziesięciu najbezpieczniejszych państwach świata 2015 roku, obok Islandii (pierwsze miejsce), Nowej Zelandii, Japonii, Austrii czy Kanady. Na ulicach Tbilisi bez obaw można chodzić ze sprzętem fotograficznym, i to zarówno w dzień, jak w i nocy. Oczywiście - jak wszędzie - należy zachować czujność. Niemniej samotnie podróżujące kobiety, szczególnie blondynki o jasnej karnacji, mogą być narażone - jak to określił jeden z rozmówców WP - donżuańskie podejście ze strony Gruzinów. Nieco gorzej jest z sytuacją na drogach. Gruzini uwydatniają swój temperament siadając za kółkiem. Jeżdżą szybko i brawurowo, na granicy bezpieczeństwa, ze wyraźną skłonnością do jej przekraczania. Pieszy na drodze nie ma tam żadnych praw, a
zielone światło to w wielu miejscach nie tyle gwarancja przejścia przez jezdnię, co ewentualna opcja. Charakterystycznym widokiem na drogach poza miastami jest jadący z włączonym kogutem radiowóz, i ciągnący się za nim karny sznur samochodów. Policja jedzie z przepisową prędkością i nikt nie ośmieli się wyprzedzić. Wystarczy jednak, by radiowóz skręcił lub zawrócił, by wszystko wróciło do szalonej "normy". Policjanci są w Gruzji widoczni, również za sprawą charakterystycznych, nowoczesnych i często przeszklonych komisariatów, które miały być między innymi wyrazem transparentności.

Tekst: Konrad Żelazowski

fot. Konrad Żelazowski

gruzjatbilisikutaisi

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)