"Jak siódmy krąg piekła". Miasto nie radzi sobie z turystami
Japonia w tym roku przeżywa turystyczny boom, jakiego nie było od lat. Najnowsze nagrania z Kooto potwierdzają jednak, że overtourism daje się Japończykom we znaki.
Od stycznia do listopada tego roku Japonię odwiedziło ponad 33 mln 37 tys. turystów z zagranicy. To absolutny rekord, a władzom kraju wciąż mało, bo do 2030 r. chcą by ta liczba rocznie wzrosła do aż 60 mln.
"Kioto jest jak siódmy krąg piekła"
Na ulicach najpopularniejszych w tym kraju miast codziennie widać przelewające się tłumy. Prawdziwy armagedon dzieje się w Kioto. Na opublikowanym w mediach społecznościowych filmie widać setki ludzi ściśniętych na wąskiej, brukowanej ulicy Sannenzaka w tamtejszej dzielnicy Higashiyama. Turyści tłoczą się, próbując przemierzyć zaledwie 400-metrowy odcinek prowadzący do słynnej świątyni Kiyomizu-dera. Władze miasta zostały zmuszone do kierowania ruchem pieszych, aby zapobiec chaosowi.
"Kioto jest jak siódmy krąg piekła" - podpisano nagranie na portalu X. Wielu internautów wyraziło zaniepokojenie, wspominając czasy, gdy miasto było mniej zatłoczone.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kilka dni temu w rozmowie z WP na problem overtourismu zwróciła uwagę Dominika Giordano, była konsul Polski w Japonii. - Rekordowa liczba turystów przyjeżdża teraz do Japonii. Trudno się dziwić, bo stęsknieni byli bardzo za tym krajem po długiej pandemii - mówi Dominika Giordano. - Japończycy zabiegali o to, żeby turyści do Japonii wrócili. No i wrócili nawet ze zdwojoną siłą. Bo teraz nie mówi się już o braku turystów, tylko o zjawisku zwanym overtourism - dodaje Giordano.
Polka potwierdza, że w wielu miejscach zostały wprowadzone ograniczenia. - Turystów wszędzie jest pełno, szczególnie w miejscach zabytkowych i popularnych. Najbardziej charakterystyczne punkty są nierzadko zamykane. Niektóre uliczki dzielnicy Gion w Kioto nie są już dostępne dla turystów. W wielu miejscach wprowadzano godziny wizyt. Więc widać, że Japończykom już ten ruch turystyczny trochę daje się we znaki - opowiada Dominika Giordano.
Problem globalny
Podobne problemy przeżywają inne popularne destynacje turystyczne na świecie. Jak donosi "Daily Mail", mieszkańcy Bali walczą o zakazu budowy nowych hoteli i klubów nocnych w turystycznych miastach. W Hiszpanii, zarówno kontynentalnej jak i na wyspach, masowo odbywają się protesty przeciwko nadmiernej liczbie turystów. Władze Barcelony planują wyeliminować krótkoterminowe wynajmy turystyczne, aby uczynić je bardziej dostępnym dla mieszkańców.
W międzyczasie Włochy rozważają wprowadzenie podatku turystycznego, a Grecja planuje ograniczyć ruch statków wycieczkowych. Wszystko to wskazuje na globalny problem przepełnienia popularnych miejsc turystycznych i konieczność znalezienia równowagi między turystyką a zachowaniem lokalnego charakteru tych miejsc.
Źródło: Daily Mail/WP