18.04.2008 r. - 11 dzień wyprawy
Ostatnie 20 km to była juz męczarnia – ewidentnie miałem już dość. W końcu doczołgałem się do wioski, gdzie w pierwszym z brzegu domu otrzymałem gościnę. Żona nie była może zachwycona, ale mąż Vitalij (miał trochę wypite) jak najbardziej był za.