Wczasy na Korsyce - lekarstwo na jesienną depresję
Głupio się przyznać do plebejskiego gustu, ale zapach brocciu (tak się ten przysmak nazywa) wywołał na prostych, słowiańskich twarzach przerażenie, które gospodarz przyjął chyba za ekscytację. Od razu poinformował jednak, że raczej nie uda mi się tych delikatesów przywieźć do Polski, gdyż na lotnisku w Balicach *mogliby uznać je za *broń biologiczną. Ser okazał się przepyszny, mocny w smaku, świetnie komponował się z wytrawnym winem i innym miejscowym przysmakiem - charcuterie, czyli wędlinami. Swoją drogą, kiełbasy również nie wyglądają na pierwszy rzut oka zachęcająco, zwisając w sklepach, smętnie pokryte solidną warstwą pleśni.