Katar. Z wizytą w jednym z najbogatszych państw świata
Popularnym widokiem z Dohy, stolicy Kataru, są futurystyczne drapacze chmur. Ale ten kraj to coś więcej. To chęć mocniejszego akcentowania swojej obecności na arenie międzynarodowej oraz utrzymanie symbiozy pomiędzy nowoczesnością a tradycją.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Dla niewielu państw na świecie, może poza sąsiadami Kataru mającymi zbliżoną historię, zachowanie kulturowej tożsamości jest kwestią tak istotną. Katar niepodległość uzyskał z rąk Brytyjczyków bardzo niedawno, bo w 1971 r. Ropę naftową i jedne z najbogatszych złóż gazu ziemnego odkryto tu w latach 1939 i 1971. Tak więc budowa własnego państwa odbywała się przy nagłym napływie ogromnego kapitału.
Kraj imigrantów
W przeszłości Katarczycy wiedli dość proste życie, jakie określały wybitnie niesprzyjające warunki klimatyczne. Było one wypełnione ciężką pracą, żeby wymienić wyjątkowo ryzykowne połowy pereł przy użyciu prymitywnego sprzętu. Wraz z pieniędzmi Katarczycy nie tylko przesiedli się z wielbłądów do land roverów, co stanowi obrazową i często wykorzystywaną alegorię ich gwałtownego skoku cywilizacyjnego. Szybko okazało się, że do prostszych fizycznych prac, choćby przy licznych budowach, wolą zatrudniać tanią siłę roboczą z takich państw, jak Indie czy Bangladesz. Również ich prywatne domy zapełniły się służbą z Filipin czy Etiopii. Z tego m.in. powodu rodowici Katarczycy stanowią dziś mniejszość w swoim własnym kraju, według różnych źródeł oscylującą wokół 20 proc. ogółu mieszkańców.
Łatwo więc sobie wyobrazić, jak krótka historia niepodległości, bardzo silna wspólnota kulturowa z innymi państwami regionu oraz wysoki odsetek napływowej ludności mogłyby stać się argumentami za podważaniem państwowości tego małego kraju. Także sami Katarczycy, dla których nadrzędną wartością była (a często pozostaje do dziś) tożsamość klanowa, musieli uwierzyć w swoje państwo – w tę nadrzędną spajającą ich wartość – aby zachować jego istnienie.
Dzięki wykorzystaniu dawnych tradycji, często w nowatorski sposób będący mariażem przeszłości z przyszłością, Katar podkreśla swoją ciągłość historyczną i kulturową. Dysponuje też takimi elementami swojej kultury, które przetrwały w naturalny sposób, bo nigdy nie zostały przez Katarczyków porzucone. Przykładem mogą być choćby stroje noszone na co dzień przez obywateli tego kraju.
Katarczyka poznasz po stroju
Mężczyźni w każdym wieku i w niemal każdej sytuacji mają na sobie thobe (diszdaszę), czyli białą tunikę do kostek z rękawami, zapinaną z przodu. Na głowie noszą chustę (ghutra lub szemagh), przytrzymywaną przez czarny pleciony sznur (iqal), który dawniej służył do pętania nóg wielbłądom podczas postojów na pustyni. Spacerując po mieście Doha, mężczyznę w diszdaszy można zobaczyć nawet na znakach drogowych ostrzegających kierowców przed ruchem pieszych. Męskie stroje na wielkie okazje różnią się dodaniem płaszcza (biszt) oraz detalami polegającymi w znacznej mierze na jakości wykończenia czy rodzaju materiału. Kobiety, wychodząc z domu, na ubranie narzucają z reguły czarną tunikę (abaję), a na głowę chustę okrywającą włosy (hidżab) lub zasłonę na twarz (nikab).
W ten oto prosty sposób można odróżnić Katarczyków od przyjezdnych, w tym mieszkających w tym kraju od lat imigrantów. To specyficzna sytuacja, w której strój codzienny i strój narodowy oznaczają właściwie to samo.
Ponieważ Katarczyków jest niewielu, tak w ujęciu procentowym jak i liczbowym, nie zawsze łatwo takie stroje zobaczyć. Jednym z najruchliwszych miejsc w upalne katarskie wieczory, gdzie można się z nimi spotkać, jest suk Al-Waqif. Targowisko było tu obecne przez jakieś 100 lat, ale dzisiejszy suk to niestety w znacznej mierze efekt rekonstrukcji. Aby katarskie dzieci wychowane w otoczeniu iPodów nie utraciły całkowicie kontaktu z życiem swoich dziadków czy pradziadków, jest tu trzymane m.in. stado wielbłądów, a wieczorem odpłatnie można się przejechać na osiołku.
Bazar oferuje również produkty od wieków niezmiennie potrzebne w katarskim domu, takie jak egzotyczne przyprawy czy tradycyjną złotą biżuterię wręczaną kobietom podczas specjalnych okazji. Suk Al-Waqif jest także ważną areną dla wydarzeń, organizowanych w związku z obchodami Dnia Narodowego.
Podobnego rodzaju zrekonstruowanym tradycyjnym miejscem jest też Katara Village. Udające dawne budynki domki mieszczą liczne restauracje, ale i mini-muzea czy galerie. Tu nie tylko turysta, ale i Katarczyk, może np. obejrzeć dawne znaczki pocztowe ze swojego kraju czy wystawę prac miejscowych artystów.
Róża pustyni i sokół w samolocie
Także nowe muzea, które mają przyczynić się do budowania tożsamości narodowej oraz szacunku dla własnej kultury, odwołują się do charakterystycznych dla regionu motywów. Otwarte wnętrze imponującego Muzeum Sztuki Islamu, chluby Dohy, okala ogromna lampa o elementach dekoracyjnych w formie arabeski. Zarówno wystawa główna, jak i te czasowe, zgodnie z nazwą muzeum, są poświęcone istotnej składowej tożsamości Katarczyków – islamowi. Również forma samego budynku jest zainspirowana światem islamu. Architekt Ieoh Ming Pei, mimo swoich 91 lat, przez sześć miesięcy podróżował po muzułmańskich krajach, aby zaczerpnąć natchnienia do stworzenia tego wyjątkowego obiektu.
Natomiast powstające właśnie Muzeum Narodowe – ambitny plan, którego realizacja póki co się przeciąga – kształtem ma nawiązywać do róży pustyni. Już teraz widać ogromne, okrągłe białe płaty składające się na tę zaskakującą budowlę. Projekt nie tylko odwołuje się do miejscowego klimatu, ale też ma współgrać z nim w symbiozie dzięki ukryciu znacznej części budowli pod ziemią. Dzięki temu potrzeba będzie mniej energii do schładzania wnętrza, a rozłożyste płaty róży mają rzucać cień ułatwiając spacery.
Gdyby ktoś, będąc w Katarze, chciał jednak oderwać się od tutejszych współczesnych budynków i przenieść się w czas historyczny, powinien wybrać się do przystani przy nadmorskim deptaku. Są tu zacumowane drewniane łodzie o charakterystycznej wydłużonej linii, noszące nazwę dhow. Oplecione kolorowymi lampkami, dziś obsługiwane głównie przez imigrantów, służą rekreacyjnym przejażdżkom wieczorami. Dawniej były wykorzystywane do wypraw handlowych (wbrew stereotypom o ludziach pustyni, Arabowie wyprawiali się także na morza). Sentyment do łodzi dhow pozostał, widnieje ona zresztą w godle Kataru. Są nawet organizowane wyścigi tych łodzi. To jedna z dyscyplin sportu czerpiących z tradycji.
Inną są wyścigi wielbłądów na torze Al-Shahaniya. Dziś wierzchowce są ujeżdżane przez mechanicznych dżokejów, ale dzięki umieszczonym w urządzeniu głośnikom, nadal mogą być poganiane głosem pozornego jeźdźca. Ceny startujących tu wielbłądów potrafią osiągać wartość luksusowych samochodów.
Tradycyjną i bardzo drogą rozrywką jest polowanie z sokołami. Dawniej w ten sposób Beduini zdobywali pożywienie, dziś elity kraju hodują te ptaki dla przyjemności. Szkolenie sokoła wymaga czasu i cierpliwości, stąd między hodowcą i ptakiem tworzy się głęboka więź. Na wspomnianym już suku Al-Waqif jeden z zaułków jest poświęcony wyłącznie sokołom. Można tu nie tylko dokonać potrzebnych zakupów, ale i oddać swojego pupila na leczenie do wyspecjalizowanego szpitala. Bywa, że podczas podróży "z" lub "do" Kataru zostanie się posadzonym obok czyjegoś sokoła, który akurat odbywa podróż w tym samym kierunku i ma wykupiony oddzielny bilet.
Odwiedzanie Kataru bez refleksji nad jego frapującą historią i wciąż żywą kulturą może przypominać nudny rajd po centrach handlowych, wśród wieżowców, które spotkamy w wielu innych krajach. Otwarcie oczu na to, co jest ważne dla samych Katarczyków, pozwala nie tylko przyjemniej spędzić czas, ale i lepiej zrozumieć ten wciąż egzotyczny dla nas świat.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Mundial w Katarze wyznaczy nowe trendy? "Gwarantuję, że to będzie unikalny turniej"
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.