Koszmar w pociągu z Kołobrzegu. Policja donosiła wodę
Do poważnej awarii składu pociągu PKP Intercity doszło w miniony weekend. Pasażerowie na kilka godzin utknęli w szczerym polu. Dzień był upalny, a klimatyzacja przestała działać. Na ratunek przybyła policja.
Miniony weekend w całym kraju był upalny. Na zewnątrz ciężko było wytrzymać, a w pomieszczeniach bez klimatyzacji i możliwości wietrzenia, było morderczo gorąco. Przekonali się o tym dobitnie pasażerowie pociągu, który jechał z Kołobrzegu w niedzielę 30 czerwca.
Awaria pociągu w morderczym upale
Temperatura tego dnia przekraczała 30 st. C. Było gorąco i duszno. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysyłało także alerty o zbliżających się burzach i nawałnicach, które w efekcie nawiedziły niektóre części Polski.
"Ok. godz. 16.30 na linii kolejowej nr 9, w odległości ok. 1200 m od stacji Mleczewo (gm. Stary Targ), doszło do awarii pociągu PKP Intercity relacji Kołobrzeg – Łódź Kaliska. W wagonach znajdowało się ok. tysiąca pasażerów" - poinformowała Pomorska Policja w komunikacie prasowym.
W związku z awarią pociągu przestała działać w nim klimatyzacja, więc sytuacja robiła się niebezpieczna i bardzo napięta. Pasażerowie zaczynali się skarżyć.
"Woda, która była w pociągu, została rozdysponowana wśród pasażerów przez drużynę konduktorską. Ale to było za mało" - informuje Pomorska Policja.
Kierownik składu na szczęście zareagował przytomnie i powiadomił dyżurnego sztumskiej komendy policji o poważnej sytuacji pasażerów. "Policjanci w porozumieniu z Powiatowym Centrum Zarządzenia Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Sztumie podjęli działania zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa pasażerów ze względu na panującą aurę pogodową oraz wysokie temperatury. Mundurowi dowieźli do składu pasażerskiego ok. 1000 butelek wody pitnej z zasobów gminy Stary Targ" - czytamy.
Cierpieli tak trzy godziny
Koszmar pasażerów trwał ok. trzy godziny. Po tym czasie została podstawiona zapasowa lokomotywa i zabrała skład w kierunku Łodzi.
Źródło: Pomorska Policja