Koszmarne wakacje w Grecji. Basenowa dysza wciągnęła chłopcu rękę
Polska rodzina przeżyła dramat na greckiej wyspie. Dysza w hotelowym basenie zassała rękę pięciolatka. Trzeba było wzywać strażaków, którzy musieli rozkuwać beton. A żeby uwolnić rękę chłopca, trzeba było użyć piły. Biuro podróży odmawia wypłaty zadośćuczynienia.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Rodzina z Gdańska wybrała się w czerwcu na 10-dniowy pobyt all inclusive w hotelu Caretta Island w Kalamaki, położonego tuż nad brzegiem Morza Jońskiego na wyspie Zakynthos. Wycieczkę wykupili w jednym z polskich biur podróży za ponad 8200 zł. Wybrali tę ofertę, ponieważ mając 5-letniego syna, chcieli skorzystać z infrastruktury basenowej przeznaczonej dla najmłodszych. 4-gwiazdkowy hotel wydał im się pod tym względem najlepszy.
Rodzice pięciolatka – Łukasz i Joanna – musieli się jednak zmierzyć z koszmarnym wydarzeniem. Już następnego dnia wydarzył się wypadek, o którym gdańszczanie wciąż nie mogą zapomnieć. Sprawa dopiero teraz ujrzała światło dzienne.
Wypadek w basenie
Podczas kąpieli w basenie, ręka chłopca utknęła w rurze zasysającej pod dużym ciśnieniem wodę z basenu. Ssanie było tak silne, że nie można było jej uwolnić. Na miejsce więc wezwano strażaków, którzy brzeg brodzika rozkuli młotami udarowymi.
Podczas przeciągającej się akcji, która trwała ok. 1,5 godz. chłopiec stracił przytomność. Na szczęście rękę pięciolatka udało się uwolnić, ale razem z rurą. Trzeba było zatem jechać do szpitala na Zakynthos.
– Tam próbowano przepiłować rurę, ale zrobiono to tak niezręcznie, że pokaleczono synowi rękę. Blizny zostaną do końca życia. Na dalsze leczenie skierowano nas do kolejnego miasta, na stały ląd, do Patras, gdzie dotarcie zajęło kolejne dwie godziny – opowiada Gazecie Wyborczej pan Łukasz, ojciec chłopca.
Film z akcji rozkuwania brodziku przez strażaków opublikowało m.in. trojmiasto.pl.
W szpitalu spędzili kolejne dwa dni, a na rękę chłopca założono gips. Lekarz wyraził zgodę na opuszczenie placówki, ale nakazał też stawienie się na kontroli. Gdańszczanie więc zostali w kurorcie Patras, wynajęli tam hotel i wydali dodatkowe 400 euro. Na Zakynthos wrócili dopiero na ostatnie trzy dni.
Jednak po tych wyczerpujących dniach, żaden z członków rodziny nie mógł się cieszyć wakacjami. Co więcej, konsekwencje tego zdarzenia wciąż mocno odczuwają. Pani Joanna zaczęła cierpieć na depresję, a pięciolatek będzie miał blizny na całe życie, zaczął bać się wody. Polacy domagają się zwrotu kosztów wycieczki, razem z kwotą wydaną w Patras, i zadośćuczynienia finansowego.
Wypadki się zdarzają
Rodzice Przemka wynajęli kancelarię prawną, która w ich imieniu złożyła reklamację. Jednak biuro podróży odmawia wypłaty zadośćuczynienia i zwrotu kosztów wycieczki, argumentując, że nie ponosi odpowiedzialności za wszelkie nieszczęśliwe wypadki, które się czasem zdarzają. Nie przyjmuje również do wiadomości, dlaczego biuro podróży miałoby ponosić odpowiedzialność za taki nieszczęśliwy i w żaden sposób niezawiniony przez biuro wypadek.
Biuro zapewnia, że dysza basenu została zabezpieczona we właściwy sposób i baseny posiadają niezbędne atesty bezpieczeństwa. Dodaje również, że tuż po powrocie rodziny na Zakynthos, zapewniono pokrzywdzonej rodzinie możliwość noclegu w innym hotelu, a rezydentka pomagała w kontaktach z policją, ubezpieczycielem czy w kwestii znalezienia hotelu zastępczego. Zapewniono również rodzinie samochód, z którego gdańszczanie mogli bezpłatnie korzystać do końca pobytu w Grecji.
Brak odpowiedniego zabezpieczenia
Jednak świadkowie zdarzenia zapewniają, że odpływy nie były w żaden sposób zabezpieczone.
– Dobiegłem do Łukasza i Przemka jako pierwszy ze świadków. Do przyjazdu strażaków próbowaliśmy zorientować się, jak poważne są obrażenia chłopca i jak wygląda ten odpływ. Identyczną dyszę znaleźliśmy na dużym basenie i ona także nie była w żaden sposób zabezpieczona. Dopiero po południu, gdy już było po całej akcji i wróciliśmy na basen, by odpocząć i popływać, zauważyłem, że odpływy zostały zabezpieczone dodatkowymi kratkami. Wcześniej na pewno ich nie było – powiedział portalowi trojmiasto.pl pan Łukasz, świadek zdarzenia.
Pokrzywdzeni będą się ubiegać o zadośćuczynienie w sądzie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zobacz też: Grecja - wakacyjny hit Polaków
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.