Wakacje we Włoszech - co warto zobaczyć w Lombardii?
Od Milano Centrale ciągnie się szeroka ulica. To najwygodniejsza arteria dla podążającego pieszo turysty. Po obu jej stronach lśnią szklane domy firm finansowych i gmachy międzynarodowych spółek. W tym miejscu najłatwiej dostrzec włoski pośpiech i nie będzie to wcale oktawiańskie _ festina lente _ (łac. "śpiesz się powoli"). Mężczyźni w idealnie skrojonych garniturach i kobiety w starannie dobranych kostiumach szybko mijają się na chodnikach, a otacza ich ryk przejeżdżających samochodów. Brak tu typowych dla Włoch grup starszych osób, niefrasobliwych nastolatków i roześmianych dzieci. Jeżeli chce się poczuć klimat znany z filmów o sielskiej Sycylii, trzeba iść dalej. Zgiełk towarzyszy nawet turystom przechodzącym przez znajdujący się kilkaset metrów dalej mały skwer. Pod nim dudni mediolańskie metro - najważniejsze w kraju. Jego linie liczą razem 100 km długości. Zaraz za niewielkim placem ulice rozgałęziają się i stają znacznie węższe, wszystkie prowadzą jednak w tym samym kierunku. Warto
skręcić w Via Marco De Marchi, nazwaną na cześć pochodzącego z Mediolanu byłego piłkarza i agenta sportowego Marca Antonia De Marchi. Płynnie przechodzi ona w Via dei Giardini, przy której pojawia się pierwsza oaza spokoju - Giardino Perego. Ten ogród, a właściwie park założono jeszcze w XVIII stuleciu. Na zlecenie rodziny Perego zasadzono w nim m.in. kilkadziesiąt dębów, klonów i grabów. Najpiękniej jest tutaj jesienią, kiedy bogactwo kolorów cieszy oczy zmęczone widokiem aut i wieżowców. Stąd niedaleko już do słynnej Montenapoleone - wytyczonej przez starożytne rzymskie mury ulicy luksusowych butików. Znajdują się przy niej sklepy m.in. takich marek jak Armani, Dolce & Gabbana, Versace, Alberta Ferretti, Audemars Piguet, Gucci, Prada czy Yves Saint Laurent.