Trwa ładowanie...

Mandaty za publiczne przekleństwa. Turyści muszą uważać na słowa

Przeklinanie w miejscach publicznych jest nielegalne i może powodować nałożenie kary pieniężnej w wysokości do 660 dol. (nawet 2,5 tys. zł) w Nowej Południowej Walii. W Południowej Australii kary mogą wynosić nawet 1250 dol. (4,5 tys. zł) lub trzy miesiące pozbawienia wolności.

Mandaty za publiczne przekleństwa. Turyści muszą uważać na słowaŹródło: Shutterstock.com
d243at7
d243at7

Przeklinanie w miejscach publicznych może przysporzyć mieszkańcom i turystom sporo problemów i niemałe zadłużenie. Każdemu z nas zdarzy się czasem przekląć, kiedy jesteśmy źli lub sfrustrowani. Niemniej jednak odwiedzając parki, plaże i restauracje w Australii powinniśmy trzymać język za zębami.

Ustawa o przestępstwach zbiorowych z 1988 r. mówi o tym, że "osoba nie może używać obraźliwego języka w miejscu publicznym, szkole, ani jej pobliżu". Przeklinanie w miejscach publicznych jest wobec tego nielegalne. Każdy, kto zostanie złapany w Nowej Południowej Walii może zostać ukarany grzywną nawet do 2,5 tys. zł, a nawet zostać skazanym na 100 godzin prac społecznych. W Południowej Australii "stawka karna" wynosi nawet 4,6 tys. zł bądź trzy miesiące pozbawienia wolności.

Dla Polaków powyższe kwoty mogą wydawać się kolosalne. W Polsce grzywna za nieprzyzwoite słowa może wynieść maksymalnie 1,5 tys. zł. Zazwyczaj jednak pouczający mandat kończy się na przysłowiowej "stówce". W przypadku Australii warto mocniej zastanowić się w kwestii doboru słownictwa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz też: 1 km/h za dużo i mandat?

d243at7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d243at7