Matriarchat. Tam, gdzie rządzą kobiety
Niewiele jest na świecie miejsc, gdzie to panie sprawują władzę. Gdzie nie muszą walczyć o swoje prawa, nie potrzebują parytetów, by ich głos był słyszany i respektowany bez zastrzeżeń. Jednak istnieją i warto je poznać.
Kihnu - wyspa kobiet
Na położonej w Zatoce Ryskiej wyspie Kihnut, matriarchat narodził się całkiem naturalnie. Przez wieki mężczyźni większą część roku spędzali na morzu, łowiąc ryby i polując na foki. Byli więc zwyczajnie nieobecni w codziennym życiu wyspy. Panie wzięły więc na siebie nie tylko obowiązki domowe, ale też organizowanie lokalnego życia kulturalnego i społecznego. W ten sposób stały się naturalnymi liderkami, krzewicielkami kultury i obrończyniami wielowiekowej tradycji.
Kobiety z Kihnu, ze względu na tradycyjne stroje - długie, wełniane, czerwone spódnice, chusty i fartuchy, w których przemierzają wyspę na rowerach, traktorach czy pieszo, zwane są często "kolorowymi babami". To właśnie one są spoiwem niewielkiej wyspiarskiej społeczności. Zadbały, by dawne zwyczaje, sztuka i rzemiosło nie poszły w zapomnienie, czyniąc z nich atrakcję docenianą nie tylko przez turystów. Przestrzeń kulturowa Kihnu w 2003 roku została wpisana na listę Arcydzieł Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO.
Kobiety potrafiły jednak sprawić, by ich wyspa nie stała się żywym skansenem. Sprawnie łączą tradycję z nowoczesnością, zapraszając na wyspę nowinki technologiczne. Nie zapominają też o tym co najważniejsze - budowaniu więzi społecznych. Bez względu na to, czy mężczyźni są na wyspie czy morzu - dbają, by mieszkańcy stale się spotykali, żeby razem pracować, uczyć się, wspólnie bawić i tańczyć (nie zwracając uwagi na brak partnerów).
Wodaabe - kult kobiety
W afrykańskich plemionach podział ról społecznych jest zwykle jasny i bardzo tradycyjny. Panowie polują, panie gotują, zajmują się domem i doglądają dzieci. Kobiety rzadko kiedy mają wpływ na prawo, a o ich losie decyduje wola mężczyzny. W plemieniu Wodaabe sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Członkowie plemienia dobrze wiedzą, że nie wolno zadzierać z kobietami i w żaden sposób nie próbują ograniczać ich wolności. Za to panie wychodzą z założenia, że władza ma destrukcyjny wpływ na ludzi, dlatego wprowadziły zasadę, że członkowie plemienia nie mogą wydawać sobie rozkazów, tylko udzielać wzajemnie rad.
Nie to jednak najbardziej wyróżnia Wodaabe. Członkowie plemienia praktykują poligamię. W kwestii związków czy rodziny, to panie mają jednak decydujący głos. One też wybierają partnerów - zarówno przed, jak i po ślubie. A mogą mieć ich wielu.
O decydującej roli kobiet świadczą też organizowane przez Woddabe konkursy piękności. To panowie, w mocnym makijażu i ozdobach z piór, prezentują swoje wdzięki, a panie wybierają najpiękniejszych. Szczęśliwy zwycięzca w nagrodę ma prawo wybrać sobie partnerkę.
Lud Khasi - nazwisko po żonie
Podobnie jak w Afryce, także w Indiach, zwykle rządzą panowie. Jednak nie w społeczności ludu Khasi. Tam prym kobiet jest wyraźnie widoczny. A wszystko dzięki dziedziczeniu, które odbywa się między żeńskimi potomkami. To córka przejmuje majątek po matce, jej status i przywileje. Po ślubie pan młody przyjmuje nazwisko żony i wprowadza się do jej domu. A tam rządzi małżonka oraz matka oblubienicy, czyli teściowa młodego małżonka.
Rola mężczyzny jest jasno określona. Ma pracować, zarabiać i słuchać kobiet. W końcu to one dysponują przywilejami. To one decydują czy mężczyzna będzie miał bliski kontakt z dziećmi, czy będzie trzymany na dystans. Panowie mają też ograniczone prawa jeśli chodzi o uczestnictwo w różnych wydarzeniach - nawet spotkaniach rodzinnych.
Mosuo - seksmisja po chińsku
Trudno uwierzyć, że w kraju, w którym jeszcze niedawno narodziny dziewczynki wywoływały raczej smutek niż radość, istnieje miejsce, gdzie o wszystkim decydują kobiety. To małe wioski na pograniczu prowincji - Syczuanu i Junnanu, w otoczeniu Himalajów, kraina ludu Mosuo.
Z pozoru żyją tradycyjnie. Panowie pracują, kobiety zajmują się domem. Na tym jednak kończą się podobieństwa z tradycyjnymi społecznościami. Kilkupokoleniowe rodziny Mosuo budowane są wokół seniorki rodu. W domu poza nią mieszkają jej siostry, bracia, dzieci i wnuczęta.
Dzieci do około 13. roku wychowywane są bez podziału na płeć. Gdy dorastają przechodzą inicjację. To "święto spódnicy" - dla dziewcząt i "święto spodni" - dla chłopców. W tym ważnym dniu, młode kobiety, poza spódnicą, otrzymują coś jeszcze. Własny pokój. W tym pokoju kobieta może przyjmować dochodzących partnerów.
W Mosuo nie ma bowiem czegoś takiego jak tradycyjne małżeństwo. Kobieta może mieć tylu partnerów, ilu zechce i to ona zaprasza mężczyzn. Z kolei panowie mogą przyjmować zaproszenie od dowolnej liczby partnerek.
Często jednak członkowie Mosuo tworzą wieloletnie monogamiczne, "dochodzące" związki. Skoro nie ma formalnego ślubu, nie ma też rozwodów. Kobieta po prostu nie zaprasza partnera i w ten sposób się od niego separuje. Nie ma też problemów z dziedziczeniem czy opieką nad dziećmi, gdy matka umiera.
Cały majątek należy do klanu matki, a zarządza nim seniorka rodu. Rodzina matki (w domu zawsze jest sporo ciotek i wujów) zajmuje się też dziećmi kobiety w razie jej śmierci.
Minangkabau - gdzie się podziali mężczyźni?
Odwiedzając stan Meghalaya w Sumatrze Zachodniej można naprawdę zacząć współczuć mężczyznom. Ci należący do grupy etnicznej Minangkabau naprawdę niewiele mają do powiedzenia. Tu panuje stuprocentowy matriarchat. Kobiety tworzą prawo, decydują o finansach, życiu społecznym i rodzinnym. Prawa do dzieci ma jedynie matka. To także ona przekazuje potomkom nazwisko, przywileje, a także majątek. Co ciekawe, w plemieniu Minangkabau, to kobiety zarabiają. Obowiązek finansowego zabezpieczenia rodziny spoczywa na barkach kobiet. Panowie nie muszą się troszczyć o zarabianie pieniędzy, jednak bez środków są całkowicie zależni od kobiet.
W przeciwieństwie do przedstawicieli płci męskiej, panie mogą swobodnie opuszczać wyspę. Zwiedzają świat, uczą się i pracują, bo bogatsze o nowe doświadczenia wrócić do ojczyzny i wieść aktywne życie zgodne z obowiązującym Minangkabau prawem.