Miasto kontrastów urzeka na każdym kroku. Budapeszt jest jak tort
Dla mnie Budapeszt jest jak tort. Trochę kwaśny, trochę słodki, czasem niesmaczny, a innym razem zachwycający. Ma miejsca naj, ale ma takie, które sprawiają, że się krzywisz. Koniec końców jest miejscem, które po prostu trzeba odwiedzić. Powiem wam dlaczego.
Z Polski do Budapesztu dolecimy już za ok. 150 zł w dwie strony. I to pierwszy powód, dla którego warto się tam wybrać. Lot trwa tylko godzinę. Blisko i tanio - można więc polecieć na weekend, ale także na dłuższy urlop. Na miejscu każdy znajdzie coś dla siebie. To miasto zarówno dla miłośników architektury, kuchni, hipsterów, rodzin i imprezowiczów.
A może oni wcale nie są smutni?
Zgodnie z legendą Turul miał przyprowadzić Madziarów na tereny obecnych Węgier. Nie jest w prawdzie godłem państwa, ale stanowi ważny narodowy symbol. Właściwie nie wiadomo, czym jest Turul. Ma on zarówno cechy orła i kruka i być może jest świadectwem jednej z wielu węgierskich wewnętrznych sprzeczności.
Czytaliście kiedyś tekst Hymnu Węgierskiego? Można odnieść wrażenie, że to ogromnie smutny i pesymistyczny naród:
"Boże, zbaw Węgrów
I obdarz ich swymi łaskami!
Wspomóż swą pomocą słuszną sprawę
Przeciw której walczą Twoi wrogowie.
Los, który tak długo Węgrami pomiatał,
Przynieś im szczęśliwy;
Ucisz ich smutki, które przygniatają
I odpuść przeszłe i przyszłe grzechy."
Poniekąd to prawda. Nikoletta Fidrich - pół Polka pół Węgierka twierdzi, że można poczuć sporą różnicę w usposobieniu Polaków i Węgrów:
- Zawsze, kiedy jeżdżę do Polski czuję się jakoś lepiej. Uwielbiam Węgrów, ale oni są bardzo skryci i depresyjni. Melancholia to słowo, które najczęściej kojarzy mi się z Węgrami, kiedy o nich myślę. Natomiast kiedy jadę do Polski czuję łatwość w nawiązywaniu kontaktów, ludzie są jakby bardziej otwarci i uśmiechnięci - mówi.
Miesięczny czy 72 godzinny?
Budapeszt może się pochwalić bardzo sprawną komunikacją. Na telefon można pobrać aplikację BKK FUTÁR, odpowiednik polskiego "Jakdojade". Na pewno usprawni podróż, bo obsługuje tramwaje, autobusy, metro i prom!
Nie dajcie się też nabrać na bilety komunikacyjne. Studencki bilet miesięczny jest tańszy niż 3 dniowy bilet turystyczny. Za miesięczny zapłacimy 3 450 forintów węgierskich (ok. 47 zł), za bilet na 72 godziny 5000 forintów węgierskich (ok. 68 zł), a jeden przejazd kosztuje 350 HUF (ok. 4,80 zł).
Wszystkie cztery metra Budapesztu są NAJ. Żółte jest najstarsze, zielone najnowsze, niebieskie zaś najdłuższe, a czerwone najgłębsze. Podwójne NAJ należy się jednak linii żółtej ze względu na zabytkowy klimat i charakter. Drewniane wykończenia, szafki bagażowe na stacji metra i małe, ciasne wagoniki sprawiają wrażenie, jakby czas się na chwilę zatrzymał.
Budki telefoniczne
W Londynie stanowią jeden z elementów urbanistycznego krajobrazu. Są wpisane w pocztówkową kulturę i symbolikę miasta. Wiecie o czym mowa? Chodzi o budki telefoniczne. W Budapeszcie wciąż można natknąć się na nie niemal na każdym rogu. Wielu mieszkańców miasta uważa, że stanowią jedynie relikt przeszłości i powinno się je już dawno zezłomować. Tym bardziej, że niewiele z umieszonych w nich aparatów telefonicznych można nazwać sprawnymi. Bezsprzeczny jest natomiast fakt, że uderzają przechodniów osobliwym zapachem… A to głównie za sprawą bezdomnych.
Śmierdzący problem miasta
W Budapeszcie jest mnóstwo bezdomnych. Władze państwa od lat borykają się z tym problemem, a bezdomność w mieście co roku zajmuje uwagę mediów zarówno węgierskich jak i zagranicznych mediów. Problem sięga bowiem ogromnych rozmiarów. Zimą bezdomni zajmują przestrzenie metra i dworców w centrum jak i na obrzeżach miasta. Mają także swoje obozowiska. Często można napotkać całe grupy razem z namiotami i życiowym dobytkiem upchniętym w wielkie torby.
Krąży plotka, że w latach 70. państwo węgierskie zdecydowało o zaprzestaniu utrzymywania jednego ze szpitali psychiatrycznych, a pacjentów przeniesiono do przytułków, z których pouciekali ze względu na "niesprzyjające" warunki, tłok i oczywiście bezwzględny zakaz spożywania alkoholu. I tak w mieście rozpoczęła się plaga bezdomnych. Po stronie Budy w dzielnicy Lipót Mezö rzeczywiście znajdował się szpital psychiatryczny, wybudowany w * 1868 r. i od 2007 r.* budynek stoi nieużywany… może jest w tym trochę prawdy?
Co ciekawe, bezdomni z Budapesztu wydają swoją gazetę. Nazywa się "Fedèl Nélkül", co w dosłownym tłumaczeniu znaczy "bez dachu". Od 2000 r. gazeta była wydawana w druku czarno-białym, a od 2008 r. w kolorowym. Na łamach gazety organizowane są konkursy literackie, można tam także znaleźć wzmianki o nadchodzących wydarzeniach kulturowych i wystawach ulicznych.
Vivaldi na Wyspie Małgorzaty
Zapomnijmy o bezdomnych i wróćmy do uroków miasta. Tańczące, a właściwie multimedialne fontanny na Wyspie Małgorzaty to coś dla miłośników klasycznej muzyki i nie tylko. Ciekawe wizualizacje wodne oddają barwny koncept muzyki symfonicznej. Ja oglądałam wizualizację do muzyki z wiosny z Czterech Pór Roku Vivaldiego i arii z Opery Carmen. Robią wrażenie.
Wygląda jak w bajce
Lubicie hipstersko-hipisowskie klimaty? Zajrzyjcie do parku Városliget. Kolorowe stoliki i krzesełka, lampki oraz klimatyczna muzyka. Wstęp wolny także dla czworonogów. Panuje tam iście piknikowy klimat, na którym nie może zabraknąć wyskokowych napojów. Blisko z niego do Placu Bohaterów i jeziora przy zamku Vajdahunyad, które zimą zamienia się w niezwykle widowiskowe lodowisko.
Może się zakręcić w głowie
Warto wejść na szczyt bazyliki św. Istvána, by zobaczyć panoramę miasta z perspektywy czegoś, co nie jest kołem widokowym, a alternatywnym i klasycznym punktem, z którego doskonale widać to, co w Budapeszcie najpiękniejsze. Kilka kondygnacji kręconych schodów może przyprawić o zawrót głowy. Uwaga jak patrzycie w dół!
Wygląda jak plan filmowy
To miejsce jest definicją artystycznego nieładu. Można odnieść wrażenie, że w tym lokalu nic do siebie nie pasuje. Tak zwany Szimpla Ruin Bar w Budapeszcie to zdecydowanie jeden z najciekawszych pubów w dzielnicy żydowskiej. Szimpla znajduje się w ruinach kamienicy przy ulicy Kazinczy 14 i przyciąga do siebie turystów z całego świata. Między innymi dlatego częściej zobaczymy tam obcokrajowców niż rodowitych Węgrów.
Zimno, ciepło…gorąco!
Słodka wisienka na budapesztańskim torcie to bezapelacyjnie Kąpieliska Termalne Szechenyi. Po kilku dniach intensywnego zwiedzania relaks w ponad 27-stopniowych wodach termalnych jest namiastką rajskiego odpoczynku. 15 krytych basenów i 3 duże baseny zewnętrzne. Co prawda obiekt nie zachwyca czystością, a zabudowa i łaźnie wyglądają, jakby nie były odświeżane od czasu ich powstania, ale wewnętrzne ukojenie, jakie dają te gorące kąpiele rekompensuje wizualne niedoskonałości tego miejsca. Całodniowy bilet wstępu z kabiną do przebierania kosztuje 5700 forintów węgierskich, czyli ok. 80 zł. Kabina jest dosyć spora, więc spokojnie zmieszczą się w niej dwie osoby. Bilet bez kabiny jest tańszy o 500 forintów, czyli 7 zł.
Unicum, palinka czy tokaj?
Koniecznie musicie spróbować narodowych specjałów! Jednym z nich jest unicum - ziołowy alkohol likierowy, smakiem przypominający niemiecki Jägermeister, ale z nieco mocniejszą nutką goryczy.
Poza tym spróbujcie palinki, czyli owocowej wódki, a właściwie węgierskiego brandy. Jedno z węgierskich powiedzeń mówi, że z czego można zrobić dżem, z tego zrobi się i palinkę. Do produkcji tego alkoholu najczęściej jednak wykorzystuje się śliwki, jabłka, morele i pigwy.
Nie zapomnijcie też o tokaju, deserowym winie z regionu Tokaj, a po całym dniu zwiedzania przysiądźcie w klimatycznym miejscu na Moście Wolności i cieszcie się... no właśnie czym? Wolnością. Ps. Przyda się otwieracz!
Śmietana, mięso i ciasto drożdżowe
Lángos - możecie mówić co chcecie, ale najlepszy w całym Budapeszcie dostaniecie w budzie (tak, w budzie, nie w kilkugwiazdkowej restauracji) na ulicy Samogyi Béla u, przy placu Blaha Lujza tér. Kwaśna śmietana, tarty ser i pikantne mięsko z cebulą. Piecze w usta! A może wolicie klasyczny smak śmietany i żółtego sera bez żadnych dodatków? Niektórzy twierdzą, że z lángosem nie powinno się eksperymentować. Dla mnie był boski, tak boski jak wizyta w tym kraju.