Mieszkańcy Bangkoku mają problem z wężami. Muszą na nie uważać m.in. w toalecie
W Polsce byłoby to nie do pomyślenia, jednak w Tajlandii, a zwłaszcza w Bangkoku, to spory problem, z którym każdego dnia boryka się wielu mieszkańców, a czasem i turystów. W tajskiej stolicy od początku 2017 r. otrzymano ponad 31 tys. zgłoszeń od osób, które znalazły w swoim domu węża.
Węże są dużym problemem w Bangkoku. Od stycznia do listopada 2017 r. straż pożarna otrzymała 31801 zgłoszeń od osób, które znalazły je w swoim domu. Dla porównania, w ubiegłym roku było to 29919 zgłoszeń, a np. w 2012 r. 10492.
Zebrane przez strażaków dane nie uwzględniają tysięcy innych sytuacji, w którym ktoś na własną rękę zabił bądź usunął węża. Jednak skąd tak duży wzrost liczby zgłoszeń? Jest to spowodowane coraz większą świadomością mieszkańców, którzy coraz częściej wiedzą, do jakich służb należy się zgłosić.
W przypadku liczby zgłoszeń nie bez znaczenia były dużo bardziej intensywne niż przed laty ulewy, które w ostatnich miesiącach zmusiły węże do szukania schronienia. Znajdywały go w domach ludzi. Warto też zwrócić uwagę na to, że Bangkok cały czas się rozrasta, a nowe domy i osiedla powstają na terenach, które słyną z dużej liczby węży. To właśnie w tych miejscach muszą często interweniować strażacy.
Wiele osób zadaje sobie pytanie, jak to możliwe, że Tajowie bardzo często znajdują węże w toalecie. Okazuje się, że wiele z nich żyje w kanalizacji i rurami przedostaje się wprost do muszli klozetowej. To tłumaczy, dlaczego tak wiele przypadków ukąszenia dotyczy sytuacji, w której ktoś siada na desce sedesowej.
Okazuje się, że są plusy obecności tego typu gadów w Bangkoku. Worki z odpadkami często zalegają ulicach, zanim zostaną zabrane przez śmieciarzy. Gromadzą się wokół nich szczury, które są łapane przez węże. Mimo tego, że większość osób się ich boi, spotkanie ich jest traktowane w Tajlandii jako zapowiedź szczęścia.
Źródło: New York Times