Najtańszy nocleg kosztuje tam 6 tys. zł. "Pokoje jak komnaty królewskie, a w łazience woda płynie ze złotych kranów"
W moim świecie hotel to budynek, który w podróży zastępuje dom. Oferuje łóżko, prysznic, dostęp do internetu, a czasem także śniadanie. Taki opis zdecydowanie jednak nie pasuje do Burdż al-Arab. Siedmiogwiazdkowy symbol Dubaju to luksus, na który stać niewielu. Jeśli jednak chcemy się choć o niego otrzeć, możemy to zrobić. Wystarczy wykupić bilet i przez 90 minut czuć się jak prawdziwy celebryta.
Zwiedzanie hotelu to zdecydowanie nieoczywista atrakcja, ale Dubaj nie stawia na oczywistości. Tu liczy się rozmach. We wszystkim.
W Dubaju każdy kolejny projekt ma być największy, najszybszy, najbardziej spektakularny, luksusowy i zaskakujący. Wizytówka miasta, słynny hotel żagiel - Burdż al-Arab, doskonale wpisuje się w tę ideę. Nic więc dziwnego, że tysiące turystów odwiedzających Dubaj marzyło, by zajrzeć do środka i na własne oczy zobaczyć, jak wypoczywają najbogatsi ludzie świata.
Wyspa wielkości Krakowa. Oto nowa miłość Polaków.
Zapraszamy do krainy baśni
Przez ćwierć wieku Burdż al-Arab otwierał swoje wrota tylko dla wybranych. Jednak od zeszłego roku każdy turysta, który zdecyduje się wydać ok. 230 zł, może na 90 minut przenieść się do współczesnej wersji baśni 1000 i jednej nocy.
Ja się wybrałam i choć to nie moja bajka (nie tylko dlatego, że zdecydowanie mnie na nią nie stać), absolutnie nie żałuję. Przeciwnie. Miałam poczucie, że choć liczącego zaledwie 26 lat Burdż al-Arab nie pokryła jeszcze patyna czasu, to zwiedzanie tego miejsca można porównać do zwiedzania zabytkowych zamków czy pałaców. Bo to faktycznie jest pałac. Tylko pałac z XXI wieku.
Zwiedzanie Burdż al-Arab
Żeby zwiedzić słynny dubajski "żagiel", trzeba dostać się na sztuczną wyspę, na której został zbudowany. Z miejsca zbiórki, które znajduje się w budynku na stałym lądzie, zabiera nas kierowca. Przejazd otwartym pojazdem to już część wycieczki. Kierowca zatrzymuje się w miejscu, skąd widok na hotel jest najatrakcyjniejszy i proponuje zrobienie pamiątkowych zdjęć.
Przejażdżka do hotelu trwa dosłownie kilka minut. Przy drzwiach już czeka kamerdyner, który przez najbliższe półtorej godziny pełni rolę przewodnika grupy. Pierwsze westchnienia zachwytu słychać niedługo po wejściu, kiedy ruchomymi schodami wjeżdżamy do lobby. Faktycznie ta przestrzeń robi niesamowite wrażenie. Nie wolno jej fotografować. Chodzi o to, by osoby, które wchodzą do hotelu po raz pierwszy, nie wiedziały, czego się spodziewać i mogły doświadczyć tego efektu "wow".
Burdż al-Arab liczy 321 me i jak łatwo się domyślić, to właśnie z jego górnych pięter rozciąga się najwspanialszy widok. Zanim jednak winda zawiezie nas na górę kamerdynerzy-przewodnicy zdradzają trochę hotelowych ciekawostek.
Dowiadujemy się więc, że w hotelu są 202 apartamenty, z których najmniejszy ma 160 m kw., czyli tyle co trzy średniej wielkości mieszkania lub jeden nieduży dom. Największe apartamenty, oczywiście piętrowe, z wewnętrzną windą i kilkoma łazienkami mają 780 m kw. Jeśli zatrzymamy się w takim tylko na jedną noc, może się okazać, że nie zdążymy całego zwiedzić.
Czytaj także: Tanio, ciepło i blisko. Wkrótce także bez paszportu?
W hotelu znajdują się też cztery baseny, w tym dwa przystosowane do nurkowania, sześć restauracji, 18 pokoi spa oferujących całą gamę zabiegów relaksujących, akwaria z żywą rafą koralową, platforma widokowa, a nawet niewielkie muzeum przedstawiające historię powstania Burdż al-Arab.
Na dachu jest oczywiście lądowisko dla helikopterów. Największą ciekawość budzą jednak ukryte za drzwiami ogromne apartamenty.
Jako zwiedzający zostajemy zaproszeni do jednego z najbardziej luksusowych - pokoju 2502, w którym mieszkało wiele sławnych osób m.in. Nelson Mandela, Selena Gomez czy Beyoncé. Za dobę w tym naprawdę luksusowym wnętrzu trzeba zapłacić ok. 25 tys. dolarów. Za dwuskrzydłowymi drzwiami kryje się wielki marmurowy hol, z dekoracyjnymi schodami i wewnętrznym balkonem. W takim wnętrzu mogliby mieszkać członkowie rodu Carringtonów ze słynnego niegdyś serialu "Dynastia".
Czytaj także: Polskie Koloseum. Nieznana atrakcja polskiego miasta
Daktyle i złote cappuccino
Szczerze mówiąc, zwiedzając apartament zgubiłam się w liczbie sypialni i łazienek. Pokoje wyglądają jak komnaty królewskie z arabskich baśni, a w łazienkach woda płynie ze złotych kranów. Każdy detal, każda poduszka i klamka, wyglądają jak małe dzieła sztuki, robione na zamówienie przez najznakomitszych mistrzów rzemiosła. Całość jest imponująca i onieśmielająca zarazem.
Burdż al-Arab oferuje także skromniejsze apartamenty, jednak nawet w tych najtańszych (ok. 6 tys. zł za dobę), jest - cytując klasyka - "jakby luksusowo". To słowo najlepiej opisuje z resztą każdą przestrzeń, którą mieliśmy okazję oglądać w hotelu, łącznie z naprawdę ciekawym interaktywnym minimuzeum słynnego dubajskiego żagla.
Zwiedzanie kończy się w kawiarni z pięknym widokiem na ocean, gdzie serwowana jest pyszna turecka kawa i daktyle.
Za dodatkową opłatą można też spróbować hotelowej kanapki lub pizzy lub napić się cappuccino z 24-karatowym złotem.
Zwiedzanie Burdż al-Arab odbywa się codziennie od 9.30 do 20.30. Najpopularniejsze są wycieczki popołudniowe. Wielu bowiem marzy o zachodzie słońca w tym miejscu.