Narty w Austrii to zróżnicowane stoki, gościnność, tradycja i nieodległy dystans...
Austria to w 3/4 alpejskie szczyty. Wśród nich piękne w swym majestacie trzytysięczniki – w tym lodowce, z których kilka (tyrolska "piątka", czyli Hintertux, Stubai, Sölden, Pitztal i Kaunertal, Kaprun w Ziemi Salzburskiej oraz karyntyjski Mölltaler) udostępnionych jest miłośnikom sportu. Oprócz nich są inne masywy – z setkami kilometrów tras zjazdowych, skitourowych i biegowych oraz hektarami puchu do freeride’u.
Nic dziwnego, że sporty zimowe są w Austrii elementem narodowej kultury. Przy okazji urlopu łatwo więc trafić na zawody z udziałem mistrzów Pucharu Świata FIS (w tym słynny nocny slalom mężczyzn na stromiźnie stoku Planai w Shcladming czy sławny zjazd na Die Streif w Kitz bühel) i najlepszych freeriderów (na zboczu Wildseeloder w Fieberbrunn). Ale można i samemu spróbować sił w rozmaitych dyscyplinach: saneczkarstwie, skifoxie, rakietach czy w lodowej wspinaczce. Doświadczenie skutkuje również wysokim poziomem szkółek narciarskich, prognoz meteo, przygotowania i zabezpieczeń tras (większość stacji szczyci się specjalnym certyfikatem ich jakości) oraz, odpukać, wyszkolenia służb ratowniczych. Wybrane stacje legitymują się statusem Welcome begginers!, czyli udogodnieniami dla poczatkujących lub tych, którzy po okresie przerwy chcą wrócić do przygody z nartami (m.in. Gerlitzen w Karyntii i Dachstein West w Górnej Austrii).
Wypoczynkowi w Austrii sprzyja też zaawansowanie technologiczne tamtejszych ośrodków zimowych. Dość wspomnieć ultranowoczesne, futurystyczne wręcz, gondolki w Sölden z konstrukcją podpór uwzględniającą ruchy lodowca (to tą kolejką poruszali się bohaterowie Spectre, czyli niedawnej opowieści o kolejnych przygodach Jamesa Bonda), rewolucyjne systemy dośnieżania – choćby od lat testowane w styryjskim Reiteralm i na tyrolskim Pitztalergletscher, czy heliskiing w vorarlberskim Lech/Zurs (oraz w stuprocentach ekologiczny system ogrzewania tej stacji).
Są też w austriackich górach obfite źródła termalne – i te słynne od lat w karyntyjskim Bad Kleinkirchheim, i te użytkowane od niedawna – w futurystycznym kompleksie Aqua Dome w dolinie Ötztal.
Są wreszcie przyjaźnie nastawieni do świata ludzie.
W Austrii gospodarze starają się tak ugościć przybyszy, by ci czuli się jak w domu. Nad drzwiami wielu tamtejszych domów widnieje często maksyma: "Spotkania z ludźmi dają życiu wartość". W rezultacie przytulnie rodzinna atmosfera panuje nie tylko w pensjonatach, lecz i w wielu hotelach (te w większości należą zresztą nie do międzynarodowych korporacji, ale też do starych, miejscowych rodów).
Szczególnym atutem jest kuchnia – te śniadania z twarożkiem z mleka od miejscowych krów, serwowane dla schodzących ze stoków gości podwieczorki z dopiero co upieczonym ciastem, kolacje z lokalnymi specjałami podawane przez gospodynię… Owszem, spätzle, czyli kluseczki zapiekane z lokalnym bergkäse, austriacka wersja rösti, czyli podpiekane talarki ziemniaków ze speckiem i sadzonymi jajkami czy nawet apfelstrudel z gęstym waniliowym sosem oraz grubo posypany cukrem pudrem kaiserschmarnn do niskokalorycznych nie należą. Lecz jeśli towarzyszy im lampka czerwonego zweigelta bądź kieliszeczek schnapsa (najlepiej z szyszek limby i to wytrawnego, czyli zirbengeist), wrażenie ciężkości potrawy zawsze mija.
Szczególną troską otaczane są dzieci. Za jej symbol – i ideał – służyć może sieć Kinderhotels, a w niej hotel Kröller w maleńkiej osadzie Gmünd w tyrolskiej Zillertalarena – nie tylko z wymyślnymi atrakcjami (oczywiście także narciarskimi i kulinarnymi) dla maluchów, ale również z praktycznymi udogodnieniami dla rodziców bądź dziadków (które pozwalają im choćby także korzystać z nart). Ale opiekę nad najmłodszymi gośćmi i równie dopracowane atrakcje dla nich oferuje wiele austriackich hoteli. Nie przez przypadek – i nie bez powodu – często określają się one słowem gemütlich, czyli "przytulne".
Ważnym elementem klimatu narciarskich ośrodków w austriackich Alpach jest wreszcie architektura – tu po prostu nie ma mowy o wielkich blokowiskach, zdarzających się przecież nawet w wysokich partiach górskich innych krajów (przykładów oszczędźmy). Nie przez przypadek choćby tyrolska Alpbach od lat chlubi się tytułem "najpiękniejszej wioski Alp".
Turystyczny biznes stał się w Austrii tradycją. A efektem jest jakość usług. Dowodem są nawet niby drobiazgi: pojemniki z chusteczkami do nosa przy wyciągach w Hochzeiger, gratisowa przechowalnia nart przy gondoli w Nassfeld czy darmowe Wi-Fi na szczytach całego obszaru Schladming.
Do tego dochodzą setki pomysłów na przyciągnięcie klientów. A to plenerowe koncerty gwiazd rocka w Ischgl, a to inscenizacje marszu wojsk Hannibala przez lodowce nad Sölden. Magnesem mogą być głośne apres ski lub – dla zwolenników innego stylu – emocje curlingu. Nie bez znaczenia są w końcu rozmaite promocje: chociażby darmowe skipassy dla najmłodszych (gdzieniegdzie nawet do 10 roku życia!) i zniżki w wypożyczalniach.
Wreszcie: do Austrii dotrzeć można szybko i bezpiecznie.
Spośród krajów alpejskich leży ona najbliżej Polski. Na dodatek już nie tylko mieszkańcy Małopolski i Śląska, ale też Polski centralnej mogą tam dojechać wygodnymi autostradami (przez Niemcy darmowymi!). Są również dobre połączenia samolotowe (na przykład do Monachium, skąd można szybko dostać się pod samą kwaterę w Tyrolu czy Ziemi Salsburskiej busami sieci Four Seasons). A ostatnio doszły do tego także wygodne i świetnie skomunikowane pociągi.
Nic tylko pakować się i ruszać.
WP Turystyka na: