Opuszczone pontony mają nowy dom. Schronisko dla "dmuchańców" już działa
Każdego roku tysiące Brytyjczyków odwiedza Majorkę. Bawią się, wygrzewają, wypoczywają, a na koniec, porzucają towarzyszy wodnych szaleństw - dmuchane zabawki. Turyści nie chcą ich zabierać ze sobą: bo duże, bo niepotrzebne im w ich klimacie. I tak właśnie z setek dmuchańców różnych rozmiarów uchodzi powietrze. Teraz wszystkie porzucone zabawki znajdą się w jednym miejscu.
Badania przeprowadzone w Hotels.com pokazują, że przeciętny turysta podczas urlopu spędza z dmuchaną zabawką 6 godzin i 52 minuty. Ponad połowa turystów (58 proc.) kupuje duże dmuchańce na wakacjach, ale tylko 28 proc. zabiera je ze sobą do domu. Oznacza to, że więcej czasu wolimy przeznaczyć na ten rodzaj relaksu, niż na sport czy nocne życie.
Moda na dmuchańce doprowadziła jednak do tego, że wszędzie można znaleźć mnóstwo tych, z których uszło powietrze. Poruszony losem dmuchanych zabawek portal Hotels.com otwiera pierwsze na świecie tzw. schronisko dla dmuchańców.
Zamiast posyłać je na wysypisko, hotel Hipotels Gran Playa de Palmadaje daje im drugie życie. Goście rezerwujący pobyt poprzez portal Hotels.com (w ciągu najbliższych trzech miesięcy) mogą przygarnąć taką zabawkę.
Przy okazji badań nad dmuchanymi zwierzakami, kawałkami pizzy czy pączkami, przeanalizowano również, co turyści porzucają najczęściej. Na czołowych pozycjach są: kremy przeciwsłoneczne, okulary, szczoteczki do zębów, pasty, magazyny, koszulki, ręczniki. Dla nich na razie nie stworzono schroniska.