Paharganj - indyjska oaza hippisów
Hartreep Singh, dziedzic sikhijskiej rodziny zarządzającej hotelem Viraat, nie martwi się zmianami na Paharganju. "Nigdy nie nastawialiśmy się na cudzoziemskich turystów, lecz na tubylców, więc mniejsza liczba przyjezdnych obcokrajowców nie odbija się na naszych interesach - mówi młody Sikh, który wrócił właśnie z nauki w szkole hotelowej w USA. - Marzy mi się, by z folklorystycznego skansenu Paharganj przemienił się w nowoczesną dzielnicę handlową z szerokimi, czystymi ulicami, bogatymi sklepami z przeszklonymi witrynami i porządnymi hotelami z parkingami, które można by urządzić nawet na ich parterach".
"Cóż, czas wszystko zmienia" - wzdycha dawny francuski hippis Gilbert. Ale po zmroku, na opuszczone przez ludzi targowiska na Paharganju ukradkiem wracają przegnane przed kilkoma laty krowy.
PAP/Wojciech Jagielski/at/if