Pęka polski konsulat w Londynie
33 osoby pracują na dwie zmiany, ale nie dają rady z obsługą prawie miliona Polaków z Anglii i Walii. Polski konsulat w Londynie pęka w szwach - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
33 osoby pracują na dwie zmiany, ale nie dają rady z obsługą prawie miliona Polaków z Anglii i Walii. Polski konsulat w Londynie pęka w szwach - czytamy w \"Gazecie Wyborczej\".
Setki emigrantów pracujących w Anglii i Walii, w tym matki z dziećmi na ręku, muszą stać w kolejkach do urzędu na New Cavendish Street. Po co? Zgodnie z polskim prawem wiele spraw związanych z dokumentami można załatwić na obczyźnie tylko osobiście. Tak jest np. z paszportem dla urodzonego za granicą dziecka czy wyrobieniem zgubionego dokumentu.
Sytuacja bywa napięta. W kolejce trzeba czekać średnio 3-4 godziny, Polakom puszczają nerwy, szczególnie tym, którzy np. po odbiór paszportu jechali setki kilometrów. Do tego, że Polacy w kolejce czasem się biją, lokalna policja już przywykła.
Z szacunkowych danych wynika, że w Anglii i Walii mieszka dziś około 900 tys. Polaków. Na Wyspach przybywa nas lawinowo - rodzi się coraz więcej polskich dzieci. Baby boom oznacza, że tysiące polskich matek chce z dziećmi pojechać do Polski, odwiedzić dziadków. Zgodnie z prawem do 5. roku życia rodzice muszą co roku odnawiać dziecku paszport, więc kolejki matek z niemowlakami na ręku nie są niczym nadzwyczajnym.