Piłkarz blokuje rozbudowę lotniska. Nie chce słyszeć hałasu z posiadłości
Brak funduszy czy błędnie opracowany projekt – powodów, dla których można by wstrzymać rozbudowę lotniska, jest wiele. Jednak mało kto przypuszczałby, że do zablokowania poważnej inwestycji przyczyni się piłkarz.
Sprawa kontrowersji dotyczących blokowania rozbudowy lotniska w stolicy Katalonii ma związek z Lionelem Messim – argentyńskim zawodnikiem, który gra w klubie FC Barcelona – przekonuje szef linii lotniczej Vueling.
Javier Sanchez-Prieto przekazał mediom, że nie ochrona środowiska, ale protest gwiazdy sportowej jest powodem braku rozwoju portu. Piłkarz posiada ogromną posiadłość w Castelldefels, 10 km od lotniska El Prat i nie chce być narażony na większy hałas. Co ciekawe, Messi kilka lat odkupił willę swoich sąsiadów tylko po to, aby móc zaznać więcej ciszy po powrocie do domu.
Sanchez-Prieto, władze lotniska oraz kilku innych przewoźników liczyli na to, że w ramach nowych inwestycji zostanie zbudowany nowy pas startowy, dzięki któremu byłoby możliwe rozbudowanie siatki połączeń. Jednak wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie dojdzie do rozbudowy.
Biznesmen próbuje wycofać się ze swoich słów
Gdy słowa wypowiedziane przez szefa linii obiegły media i wywołały skandal, Sanchez-Prieto starał się z nich wycofać. Przekonywał, że został źle zrozumiany. Przyznał także, że problemy z rozbudową El Prat są też częściowo związane z prawem, które zabrania latać nad niektórymi domami w okolicy.
Hiszpańskie i brytyjskie media komentują, że przedstawiciel Vueling zdradził pod wpływem emocji zbyt wiele niewygodnych informacji i celowo stara się załagodzić sytuację. Wiadomo, że w okolicy lotniska mieszkają jeszcze dwaj inni piłkarze – Luis Suarez i Philippe Coutinho. Podejrzewa się, że wraz z Lionelem Messim mogli naciskać na władze miasta, by nie wyraziły zgody na nowe inwestycje na El Prat.