Pilot, kurier i budowlaniec. Musiał znaleźć inną pracę przez pandemię
Wiele branż znalazło się w trudnej sytuacji z powodu pandemii koronawirusa. Na liście są m.in. linie lotnicze, które musiały zawiesić większość połączeń. Ich kiepska kondycja finansowa odbiła się na pracownikach – wielu z nich zostało zmuszonych do szukania nowych pomysłów na siebie.
11.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 04:56
Połączenia lotnicze są odwoływane, wykonywanie lotów do niektórych państw niemożliwe, a liczba pasażerów, decydujących się na lot, jest zdecydowanie mniejsza. Większość pracowników otrzymuje jedynie część wynagrodzenia. Wśród nich jest Patryk Pawełczak, który pracuje dla słowackiej linii lotniczej Go2sky, zajmującej się wynajmowaniem większym graczom na rynku lotniczym (m.in. Enter Air i Corendon) samolotów wraz z załogą, obsługą i ubezpieczeniem oraz czarterem lotów. Pawełczak jest pierwszym oficerem w załodze boeinga 737.
"Oto jak mój mundur zmienił się w ostatnim roku. Od latania z ludźmi na wakacje, przez dostarczanie paczek dla Amazona, po bycie budowlańcem. I pomyśleć, że nie tak dawno temu narzekałem na nocne loty i że w tamtym roku wylatałem tylko 700 godzin. Po raz kolejny potwierdziło się to, że doceniamy coś dopiero, gdy to stracimy" – napisał w mediach społecznościowych Patryk Pawełczak, pilot i instruktor lotniczy.
Zobacz także
Pawełczak przekazał w rozmowie z Money.pl, że w momencie, gdy stracił pracę, szukał ofert w lotnictwie. Niestety bezskutecznie.
- Wiedziałem, że muszę coś szybko znaleźć, bo za chwile nie będę miał czego do garnka włożyć. Na początku zaczepiłem się w Amazonie. Oni nie mieli dużych wymagań. Problem jest taki, że Amazon ma politykę, że przyjmuje tylko osoby, które mają inną pracę i chcą sobie dorobić. Dlatego też firma limituje godziny pracy. Mnie nie udało się przepracować więcej niż 15 h w tygodniu – wyjaśnił polski pilot.
- To była praca dodatkowa, z której trudno było się utrzymać. Do tego było coraz więcej chętnych na takie zlecenia. W międzyczasie znalazłem pracę w fabryce lizaków Chupa-Chups. Pracę załatwił mi sąsiad. Pracowałem jako mechanik za najniższą krajową w Hiszpanii. Potem przyszedł inny znajomy, który zaproponował pracę na budowie. Prawdę mówiąc, nie potrzebował nikogo, ale chciał mi jakoś pomóc – mówił Pawełczak w rozmowie z Money.pl.
Zobacz także
Pilot wierzy, że gdy pandemia się skończy, to ponownie siądzie za sterami Boeinga 737. W tym momencie cieszy się i docenia to, że ma jakąkolwiek pracę. "Na początku były nieprzespane noce, strach i panika. Dziś po prostu wiem, że muszę zakasać rękawy i wziąć się do pracy" – dodał pan Patryk.