Pod Waszyngtonem samolot zderzył się ze śmigłowcem. Są ofiary śmiertelne
W USA doszło do tragicznego wypadku lotniczego. Samolot pasażerski zderzył się z wojskowym śmigłowcem, wpadając do rzeki Potomac. Na miejscu trwa akcja ratunkowa.
W czwartek 29 kwietnia pod Waszyngtonem doszło do dramatycznego wypadku lotniczego. Samolot pasażerski amerykańskich linii lotniczych zderzył się z wojskowym śmigłowcem, a następnie runął do rzeki Potomac.
Na pokładzie Bombardiera CRJ 700 znajdowało się 60 pasażerów i czterech członków załogi, natomiast w śmigłowcu Sikorski H60 Blackhawk trzech żołnierzy.
Akcja ratunkowa i ofiary
Na miejscu katastrofy trwa intensywna akcja ratunkowa z udziałem wielu służb. Jak informuje stacja CBS News, z rzeki wydobyto już 18 ciał. Oficjalna liczba ofiar i poszkodowanych nie została jeszcze potwierdzona. Ruch lotniczy na lotnisku Reagan National został wstrzymany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sytuacja jest poważna. "W niektórych miejscach w zasadzie plaży nie ma"
Reakcje władz
Prezydent Donald Trump został poinformowany o wypadku i wydał oświadczenie, w którym podziękował ratownikom za ich pracę. "Zostałem w pełni poinformowany o strasznym wypadku, który właśnie miał miejsce na lotnisku Reagan National Airport. Niech Bóg błogosławi ich dusze. Dziękuję za niesamowitą pracę wykonywaną przez naszych ratowników. Monitoruję sytuację i będę przekazywał więcej szczegółów, gdy się pojawią" - napisał Trump.
Wiceprezydent J.D. Vance również zaapelował o modlitwę za uczestników zderzenia. "Proszę, módlcie się za wszystkich uczestników zderzenia w pobliżu lotniska Reagana dziś wieczorem. Monitorujemy sytuację, miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze" - napisał w mediach społecznościowych.
Śledztwo w sprawie katastrofy
Pentagon natychmiast wszczął śledztwo w sprawie katastrofy. Rzecznik wojskowy, na którego powołuje się AFP, przekazał, że śmigłowiec odbywał "lot treningowy". W sieci pojawiło się nagranie z monitoringu, które zarejestrowało ostatnie chwile przed zderzeniem.
Na pokładzie samolotu znajdowali się rosyjscy łyżwiarze oraz ich trenerzy, małżeństwo Ewgenia Sziszkowa i Wadim Naumow, którzy w 1994 r. zdobyli mistrzostwo świata. Rosyjskie media informują, że sportowcy zginęli w katastrofie.
Władze USA oraz służby ratunkowe robią wszystko, aby wyjaśnić przyczyny wypadku i pomóc poszkodowanym.