Podróże Internautów: Gorzki smak Himalajów
Każdy dzień trekkingu wyglądał podobnie: pobudka o świcie, pakowanie, śniadanie, od pięciu do dziewięciu godzin marszu z przerwa na obiad gdzieś po drodze. Zwykle około 17.00 docieraliśmy do kolejnego miejsca noclegowego, gdzie można się było umyć (zwykle...), potem kolacja, chwilka w stołówce i mniej więcej o dwudziestej chodziłyśmy spać.