Podziemne atrakcje polskich miast. Wciąż niewykorzystany potencjał
Położenie geopolityczne naszego kraju nigdy nie było łatwe. To w różnych momentach dziejów przekładało się na atmosferę ciągłego napięcia. Nasycone klimatem grozy nastroje zaznaczały się też w czasie realizowanych w tamtych okresach realizacjach infrastrukturalnych. W polskich miastach mnóstwo jest bunkrów, budynków mieszkalnych ze schronami czy obiektów użyteczności publicznej wzbogaconych o rozwiązania dające nadzieję w razie zagrożenia.
Sztuka przetrwania, czyli surwiwalizm traktowany jest czasami jako dość kosztowne hobby. Bo tylko osoby o naprawdę dużych zasobach finansowych mogą sobie pozwolić na stworzenie funkcjonalnego azylu, np. pod nowo budowanym domem. Dziś takie kosztowne inwestycje traktowane są jako kaprys ludzi bogatych albo... dziwactwo. Ale nie zawsze tak było. Zdarzało się, że takie wyposażenie pojawiało się w Polsce w blokach wielorodzinnych czy urzędach, a specjalne rozwiązania, z których można by korzystać z sytuacjach kryzysowych, wdrażano też np. podczas projektowania szkół.
Niektóre miały chronić przed bombami, a inne przed atakami atomowymi. Zdarza się, że są to jedynie zakopane w ziemi żelbetowe konstrukcje, ale bywa i tak, że mamy do czynienia z rozbudowanymi pomieszczeniami, połączonymi systemem korytarzy i wyposażonymi w aparaty zaopatrującymi w tlen i filtrującymi powietrze. Najbardziej skomplikowane systemy miały pozwalać na przetrwanie pod ziemią przez dłuższy czas po ataku. A warto pamiętać, że w okresie tarć pomiędzy Zachodem a państwami bloku wschodniego przygotowywano się na najczarniejsze scenariusze, także na ewentualność wojny jądrowej. Polska, która w swojej najnowszej historii, już po odzyskaniu niepodległości, przechodziła przez kilka burzliwych okresów, ma szczególnie dużo takich wyjątkowych pamiątek (niektóre z tych przedwojennych pozostawione przez Niemców), które niekiedy stają się atrakcjami turystycznymi.
W Trójmieście jest ich mnóstwo, a kolejne wciąż są odkrywane
Listopadowy weekend. Grupa pasjonatów z fundacji Latebra w Gdańsku, za zgodą służb konserwatorskich, odkopuje przy pomocy niewielkiej koparki przysypany ziemią schron. O ich odkryciu poinformował serwis trójmiasto.pl. Obiekt znajduje się przy jednej z popularnych ulic w gdańskim Wrzeszczu i prawdopodobnie miał służyć w czasie wojny jako schron przeciwlotniczy. Niewykluczone też, że konstrukcja połączona była z jedną z pobliskich willi przy ulicy Jaśkowa Dolina. To jedno z wielu takich odkryć wciąż dokonywanych w Trójmieście. Niektóre z nich pozostają jedynie historyczną ciekawostką (ze względu na stan niewiele można z nimi zrobić). Ale zdarza się, że niektóre z nich próbuje się wskrzesić, choć w nowej już roli.
Wyobraźnię wielu osób rozpaliła w tym roku (w maju) wiadomość o wizji dotyczącej schronu z czasów II wojny światowej, położonego na gdyńskim Oksywiu. Gruchnęła wtedy informacja o planach sprzedaży bunkra znajdującego się pomiędzy nowymi budynkami mieszkalnymi przy ul. Bosmańskiej. Zabytkowy betonowy gmach T-750, który charakteryzują grube, ponad dwumetrowe ściany, jest jednym z kilku takich obiektów na terenie Gdyni. Miały one zapewniać bezpieczeństwo w przypadku ataku lotniczego, ale też gazowego bądź chemicznego. Powietrze wewnątrz było filtrowane. Zabytkowy, objęty ochroną konserwatorską schron w Gdyni, został wystawiony na sprzedaż za symboliczną kwotę, ale przed nowym właścicielem postawiono warunek – zabytek musi zostać odnowiony i zagospodarowany. Obiekty tego samego typu zlokalizowane są w Gdyni także przy Porcie Wojennym, gdzie zachowało się jego kompletne wyposażenie, oraz przy ul. Polskiej.
Nie lada gratką dla miłośników tematu II wojny światowej jest też schron położony w Gdyni przy ul. Morskiej, odrestaurowany przez urzędników oraz przy dużym wsparciu entuzjastów historii. Właściwie są to dwa schrony, które połączone są pomiędzy sobą tunelem. Zbudowane zostały w latach 40. XX w., a jednym z nich po wojnie przez długi czas funkcjonowała stacja obsługi pojazdów. Dzięki wysiłkom udało się go przywrócić do stanu pierwotnego. Ale podobne obiekty można znaleźć też w podziemiach budynków mieszkalnych, m.in. w będącym dumą modernistycznej Gdyni "Bankowcu". Co ciekawe, w tym samym budynku znaleźć można też niewielkie muzeum, stworzone przez jego mieszkańców. Znajdują się tam oryginalne elementy wyposażenia tego powstałego przed II wojną światową apartamentowca. Podziwiać je można spacerując właśnie po wnętrzach dawnego schronu.
W Gdańsku pozostałości po bunkrach i fortyfikacjach też jest mnóstwo. Rozsiane są one w wielu gdańskich dzielnicach i pochodzą z okresu II wojny światowej. Natrafić można na nie nawet podczas nadmorskich spacerów, np. po Brzeźnie czy Stogach. W tej ostatniej dzielnicy działa nawet Szlak Fortyfikacji Nadmorskich. Wiele takich betonowych obiektów znajduje się niestety w złym stanie, choć docenić należy starania pasjonatów, którzy często we własnym zakresie robią wszystko, by nie popadły one w jeszcze większą ruinę.
Schrony i infrastruktura na wypadek wojen i katastrof
O trójmiejskich szlakach, wyznaczonych przez schrony i tunele, można mówić długo. Pokazują one zupełnie inne oblicze nadmorskiej metropolii, która turystom kojarzy się głównie z plażą, Darem Pomorza, Żurawiem i Neptunem. Ale podobne skarby można znaleźć w całej Polsce. Jeden z najbardziej niezwykłych obiektów tego typu znajduje się w Szczecinie pod Dworcem Głównym. Zbudowany został w 1941 r. i najpierw funkcjonował jako schron przeciwlotniczy. Po wojnie przekształcono go w schron atomowy i jest dziś jednym z największych obiektów tego typu w Europie. Jego grube na blisko 3 m ściany miały w razie ataku nuklearnego zapewnić schronienie nawet ok. 5 tys. osób. Stolica woj. zachodniopomorskiego utkana jest z sieci takich podziemnych korytarzy i schronów. I ten potencjał miasta jest coraz staranniej wykorzystywany. W Szczecinie funkcjonują dziś trasy turystyczne, wiodące pod powierzchnią ulic. Ich sercem jest wspomniany schron Stettin HBF-Kirchplatz. W ramach funkcjonującego w mieście projektu wyznaczone zostały dwa szlaki, z których korzystać mogą turyści: pierwszy to "II Wojna Światowa", a drugi - "Zimna Wojna - życie w PRL-u". Z perspektywy takiej oryginalnej scenerii można zobaczyć, jak wyglądało życie mieszkańców w tych dwóch okresach.
Schronów nie brakuje też oczywiście w Warszawie. Wśród tych najbardziej znanych jest tzw. schron Starzyńskiego (od nazwiska prezydenta stolicy), położony pod Ogrodem Krasińskich. Skonstruowany przed wybuchem II wojny światowej, składał się z ośmiu izb otoczonych zbrojonymi ścianami. W ostatnich latach pojawił się pomysł, by wnętrza schronu zaadaptować na potrzeby muzeum poświęconego Stefanowi Starzyńskiemu, choć zarządzający miastem w chwili wybuchu wojny urzędnik ze schronu nie skorzystał. Wizji tej nie udało się dotąd wcielić w życie.
Mnóstwo zaułków i krętych korytarzy znajduje się też pod Pałacem Kultury i Nauki. Ci, którzy tam byli, przyznają, że widok robi wrażenie, choć niełatwo się tam dostać. Możliwe jest to jedynie przy specjalnych okazjach (np. okrągłe rocznice budowy). Między bajki można jednak włożyć historie o korytarzach, które miały prowadzić spod PKiN... do Niemiec. Gdy chodzi o podziemne schrony to wiele do zaoferowania mają też często niepozorne bloki z początku II poł. XX w. – ze wzmacnianymi ścianami i specjalnymi drzwiami – których nie brakuje na stołecznych osiedlach.
Tajemnice na wyciągnięcie ręki
Prawdziwą gratką dla fanów historii i industrialnych klimatów powinna też być wizyta w Laskach na terenie Puszczy Kampinoskiej. Tam przygotowywano obiekty, które stanowić miały centrum dowodzenia w przypadku wybuchu wojny jądrowej. Jednym z nich była podziemna hala o pow. 2700 m². Wznoszenie ośrodka rozpoczęto w latach 60. XX w. Wiele elementów naziemnej zabudowy wchodzącej w skład Atomowej Kwatery Dowodzenia (znanej też jako kompleks numer 7215) zostało w ostatnich latach rozebranych. Podziemne obiekty zamieszkują dziś nietoperze. Część terenu, na którym mieściły się ruiny, udostępniono w ub. r. zwiedzającym.
Warto nadmienić, że podobne zabezpieczenia powstawały też podczas budowy szkół tysiąclecia, tzw. "tysiąclatek". Niektóre z nich wyposażane były w schrony przeciwlotnicze. W jednej z placówek, zlokalizowanej w Przemyślu (przy SP nr 14), działał Schron Kierowania Obroną Cywilną. Obecnie na terenie niegdyś tajnego obiektu funkcjonuje multimedialne muzeum, w którym zapoznać się można z pamiątkami pochodzącymi z okresu zimnej wojny. W tym roku temat "tysiąclatek" powrócił też w kontekście tematu walki z pandemią. Przypomniano, że poza schronami, które znalazły się w niektórych z nich, szkoły zaprojektowano także z myślą o możliwym ich przekształceniu w tymczasowe szpitale - w razie ewentualnych działań wojennych. Stąd zainstalowane w salach umywalki, szerokie drzwi do klas i instalacje ułatwiające podłączenie aparatów rentgenowskich.
Oczywiście przykłady podobnych obiektów, czasami niepozornych, ale kryjących niezwykłe historie, można wymieniać jeszcze długo. Stan niektórych z nich pozostawia wiele do życzenia. Mnóstwo takich konstrukcji czeka też na drugie życie. Historycy oraz internauci zainteresowani tematem wskazują, że Polska ma pod tym względem olbrzymi i wciąż niewykorzystany potencjał.