Polska Stacja Antarktyczna rekrutuje pracowników. Dziura w życiorysie czy przygoda życia?
Ogłoszenie o pracy w Stacji Antarktycznej rozpala wyobraźnię Polaków. Spróbować może każdy. Jeśli znasz się na elektryce, informatyce, mechanice, chemii i wielu innych dziedzinach, masz szansę stać się członkiem wyprawy. – Taka przygoda zmienia człowieka na zawsze – mówi Dagmara Bożek-Andryszczak, autorka książki "Dom pod biegunem. Gorączka (ant)arktyczna", która wraz z mężem spędziła rok w stacji im. Henryka Arctowskiego.
Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego to miejsce legenda. Powszechnie nazywana jest po prostu "Arctowski", a znajduje się na półkuli południowej w archipelagu Szetlandów Południowych, na wyspie Króla Jerzego - ponad 14 tys. km od Polski.
Rekrutacja na członków ekipy badawczej prowadzona jest co roku na wyprawę całoroczną oraz półroczną. Grupa zimowa pracować będzie w stacji od września do listopada br. Potrzebni są: kierownik wyprawy, energetyk, elektryk, mechanik samochodowy, operator PTS, informatyk, elektronik, ratownik medyczny, łącznościowiec, laborant, obserwator ekologiczny, obserwator morski, obserwator hydrochemiczny i glacjologiczny. Na półroczną wyprawę (od maja do listopada) mogą się wybrać: kucharze, załoga łodzi typu RiB z doświadczeniem na morzu oraz obserwatorzy do monitoringu ptaków i ssaków płetwonogich i monitoringu hydrologicznego. W ogłoszeniu nie brakuje ostrzeżenia, że podczas pobytu w stacji "wszyscy robią wszystko" i najważniejsza jest praca zespołowa.
- Stacja polarna to przede wszystkim placówka badawcza, zajmująca się różnymi projektami naukowymi, które pozwalają lepiej zrozumieć środowisko arktyczne lub antarktyczne. Prowadzi się tam badania z zakresu meteorologii, glacjologii, a także monitoring zwierząt. Codzienne życie stacji polarnej wyznaczają dwa okresy: letni i zimowy. Wiosną i latem w stacji przebywają tzw. letnicy: naukowcy i pracownicy z grupy technicznej; placówkę odwiedzają też liczni turyści. Na zimę zostają tylko zimownicy, czyli grupa 8-10 osób spędzająca w stacji cały rok. Każdy z zimowników ma określone zadanie. Mój mąż, Piotrek, w obu stacjach pracował jako elektronik i geofizyk, ja zajmowałam się administracją, pracami gospodarczymi i projektami edukacyjnymi - mówi w rozmowie z WP Dagmara Bożek-Andryszczak.
Jak wygląda życie na stacji polarnej?
Jak widać - każdy jest mile widziany - wystarczy mieć odpowiednie umięjętności i doświadczenie. Ale wątpliwości przed złożeniem CV na pewno ma wielu. "Czy serwować sobie dziurę w życiorysie?", "czy na pewno warto?" - takie pytania pojawiają się w sieci.
- Było jeszcze lepiej niż sobie wyobrażałam! - zapewnia Dagmara. - Wciąż nie wierzę, że to się zdarzyło naprawdę. To była niesamowita przygoda, która wciąż trwa. Rozmawiałam ze starszymi kolegami, którzy kiedyś byli na zimowaniach, a dziś mają po 50, 60, 70 lat. Wszyscy zgodnie twierdzą, że zimowanie na zawsze zmienia świadomość. Potwierdzam. Dziś cieszę się nową sobą i jestem wdzięczna za tę przemianę.
Zgłoszenia można wysyłać do końca stycznia. Rozmowy kwalifikacyjne z wybranymi kandydatami odbędą się w marcu i kwietniu. W maju szczęśliwcy, którzy zostają zakwalifikowani, przejdą szereg badań lekarskich. W okresie czerwiec-wrzesień czekają na nich specjalistyczne szkolenia.