Romskie kapele opanowały Krupówki. "Trudno nazwać to widowiskiem"
Na Krupówkach już z daleka słychać dźwięki gitar i uderzania o drewniane pudło. Najpopularniejszą tatrzańską ulicą zawładnęły romskie kapele, z którymi starają się walczyć mieszkańcy miasta. Zdania turystów w tej kwestii są podzielone.
Hasło "romska kapela" wywołuje sporą złość u niejednego mieszkańca Krupówek i pobliskich ulic. Wszystko przez hałas, bowiem zespoły, składające się z wielopokoleniowych rodzin, w tym nawet kilkuletnich dzieci, dają występy praktycznie na całej długości Krupówek i to całymi dniami.
Kiedy w lutym odwiedziłam zakopiańską ulicę, pogoda nie rozpieszczała, a dodatkowo padał deszcz. Nie spodziewałam się więc, że usłyszę romskich grajków. Jednak nic bardziej mylnego - nie straszny im deszcz ani wiatr. Mało tego, wokół kapel, które śpiewały nie tylko romskie przeboje, ale także hity disco polo, takie jak "Ale Ale Aleksandra" czy "Ona tańczy dla mnie" ustawały się tłumy uśmiechniętych gapiów. Niejednemu nogi same rwały się do tańca.
Walka z wiatrakami
Głośna muzyka przede wszystkim przeszkadza mieszkańcom. W teorii prawo jest właśnie po ich stronie, ale jego egzekwowanie, przypomina walkę z wiatrakami. - Na ulicy Krupówki obowiązuje Uchwała o parku kulturowym. W swojej pierwotnej wersji uchwała zakazywała szeroko rozumianych występów artystycznych, z wyjątkiem tych organizowanych przez urząd miasta - przypomniał w rozmowie z WP Marek Trzaskoś, komendant Straży Miejskiej w Zakopanem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atrakcje Zakopanego. Na jakie wydatki trzeba się przygotować?
- Jednakże sąd, przy okazji odwołania się od tej uchwały, ale w całkiem innej sprawie, dokonał korekty, bowiem uznał za niekonstytucyjne to, że przysłowiowy Kowalski nie może prowadzić występów artystycznych, a urząd może. Zapis ten został więc wykreślony i na chwilę obecną na nie jest to prawnie zakazane przez Uchwałę o parku kulturowym. Natomiast każda działalność, która zajmuje pas drogowy, powinna dostać aprobatę z urzędu miasta. Dlatego rysownicy czy muzycy muszą dostać zgodę w formie decyzji - wytłumaczył Marek Trzaskoś.
Kapele romskie takimi zgodami się jednak nie przejmują. - Niestety władze miasta mają duży problem z egzekwowaniem tych przepisów, narażając mieszkańców i turystów na czasami trwającą cały dzień kakofonię dźwięków i mierne artystyczne przeżycia - stwierdziła Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Zarówno straż miejska, jak i zakopiańska policja starają się reagować na wszystkie zgłoszenia, związane z ulicznymi muzykami, choć zadanie nie jest łatwe. - Działalność grup romskich bywa uciążliwa zwłaszcza dla mieszkańców. Mamy od nich różne zgłoszenia np. związane z zakłócaniem porządku oraz ciszy. Oczywiście te grupy nie czekają na funkcjonariuszy, tylko widząc zbliżający się radiowóz, szybko się ulatniają, chowają, uciekają przed nami - dodał Marek Trzaskoś. - Dostrzegają to turyści, którzy bardzo często wymierzają w naszą stronę różne epitety, także takie, których lepiej nie cytować, i pokazują wyraźnie swoje niezadowolenie - stwierdził komendant z Zakopanego.
Turyści bronią Romów, uważając takie 'koncerty" za atrakcję. - Generalnie mam wrażenie, że turyści są pozytywnie nastawieni do tych muzyków. Maszerujące przez Krupówki osoby chętnie się zatrzymują na kilka minut. Pewnie gdyby przyszło im żyć przy tym na co dzień, byliby mniej zadowoleni - podsumował strażnik miejski. Agata Wojtowicz za to staje w obronie mieszkańców. - Kto chciałby przed swoimi oknami mieć nieustanne występy czasami cały dzień i noc? - pyta.
Kapele na Krupówkach - ciekawa atrakcja czy poważny problem?
Choć na najpopularniejszej tatrzańskiej ulicy nie brakuje turystów zatrzymujących się na "mini koncertach", w mediach społecznościowych, jak zawsze, opinie są różne. "To wycie z góralami nie ma nic wspólnego. Jestem na NIE. Tam powinny być góralskie zespoły i promować piękną góralską muzykę, a nie takie nie wiadomo co", "Byłam tam w grudniu, to wręcz mnie wkurzało", "Okropne, widziałam i niestety słyszałam fałszujących i wyjących Romów", "Badziew i kicz" - czytamy w komentarzach pod udostępnionym na naszym profilu na Facebooku fragmentem występu.
Zgadza się z tym nawet prezes TIG. - Trudno nazwać występy zespołów w tym romskich jako widowisko. Co najważniejsze prawdziwi turyści przyjeżdżający pod Tatry oczekują innych wrażeń i atrakcji, a tych nie brakuje w tym miejscu. Przyjeżdżają dla uprawiania turystyki, sportów, obcowania z przyrodą, dla tradycji, góralszczyzny, kulinariów. Jeśli chcą posłuchać muzyki, uczestniczyć w koncertach czy widowiskach teatralnych korzystają z klubów, teatrów i innych miejsc, chociażby posiadów w karczmach regionalnych - przyznała Wojtowicz.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
W komentarzach pojawiły się także głosy pochwalne, choć tych było znacznie mniej. "Super śpiewają", "Jest ok", "Coś wesołego" - piszą internauci. "Uliczne kapele tak - ale tylko polskie, te nawiązujące do tradycji muzycznej Podhala" - stwierdziła inna osoba.
"Żyła złota"
Kiedy zatrzymałam się na kilka minut przy romskiej kapeli, usłyszałam komentarz mężczyzny, który zwrócił uwagę na ciekawą kwestię. - Patrz na tego małego, od razu zgarnia grubsze - zauważył turysta, w momencie kiedy kilkuletni członek kapeli wziął banknot wrzucony przez inną osobę do ustawionego przed zespołem pudełka i oddał starszemu członkowi ekipy. - I znowu! Przecież to prawdziwa żyła złota - podsumował mężczyzna.
W istocie można zaobserwować, że granie na Krupówkach jest opłacalnym biznesem. Jeden z internautów w komentarzach pod materiałem wideo, zwrócił uwagę na ważną kwestię - podatki. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Anna Karpiel-Semberecka z Urzędu Miasta w Zakopanem potwierdziła, że kapele ich nie odprowadzają.