Rzucili się, żeby rezerwować noclegi. Dzięki genialnej akcji miliony płyną do Ukrainy
Tysiące użytkowników Airbnb zarezerwowało już noclegi na ogarniętej wojną Ukrainie. Nie chcą ich realizować, tylko pomóc gospodarzom, do których pieniądze dojdą szybko i bezpośrednio. W ciągu tylko dwóch dni w zeszłym tygodniu na rezerwacje wydano ok. 8,5 mln zł.
W ciągu dwóch dni w zeszłym tygodniu zarezerwowano ponad 61 tys. noclegów na Ukrainie za łączną kwotę 8,5 mln powiedział we wtorek 8 marca rzecznik Airbnb.
O tym, że portal, zrzeszający miliony gospodarzy z ponad 190 krajów świata, zawiesza swoją działalność w Rosji i na Białorusi poinformowano w piątek 4 marca. Decyzję przekazał na Twitterze dyrektor generalny Brian Chesky.
Spontaniczna akcja hitem
Niewiele później wielkiego rozpędu nabrała spontaniczna akcja użytkowników Airbnb z całego świata. Zaczęli oni rezerwować noclegi w Ukrainie, żeby móc pomóc finansowo tamtejszym gospodarzom. Rezerwacje dotyczą najbliższych możliwych terminów, a turyści wcale nie mają zamiaru ich realizować.
Jak podaje agencja AFP, wielu użytkowników otrzymuje ciepłe podziękowania od ukraińskich gospodarzy. Niektórzy z nich zdecydowali się udostępnić je w mediach społecznościowych.
"To straszne uczucie siedzieć w domu w Kanadzie, bardzo bezpiecznie i wygodnie, i zdawać sobie sprawę, że ci ludzie są w środku wszystkiego, co widzisz na nagłówkach" – powiedziała AFP Meghan Bamford z Edmonton, która miała możliwość krótkiej rozmowy ze swoim gospodarzem.
Airbnb ogłosiło w zeszłym tygodniu, że zaoferuje bezpłatne krótkoterminowe pobyty nawet 100 tys. osób uciekającym przed rosyjską inwazją.
Około 28 tys. gospodarzy Airbnb na całym świecie oferuje obecnie zakwaterowanie dla uchodźców.
Źródło: AFP
Wynajmij ogródek od sąsiada. W UE hit, w Polsce raczkuje
WP Turystyka na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski