Gigantyczny projekt nad Morzem Czerwonym. "Powali wszystkich swoim ogromem"
Jeszcze pięć lat temu egipskie kurorty nad Morzem Czerwonym były destynacją numer jeden wśród turystów z całej Europy. Wszystko wskazuje na to, że to już historia. Po wschodniej stronie Morza Czerwonego wyrasta bardzo silny konkurent w walce o gigantyczne zyski z turystyki. To Arabia Saudyjska, której najnowszy projekt (jak piszą egipskie media) "powali wszystkich swoim ogromem".
02.06.2023 | aktual.: 02.06.2023 09:29
Megaprojekt Arabii Saudyjskiej, wart dziesiątki miliardów dolarów, nazywa się Amaala (Nadzieja) i stanowi część programu "Saudi Vision 2030".
Nadzieja ma być turystycznym hitem
"Amaala koncentruje się na luksusowej turystyce, która ma przyciągnąć gości na wybrzeże Morza Czerwonego nie Egiptu, a Arabii Saudyjskiej właśnie"
Projekt składa się z trzech głównych inwestycji: The Coastal Development, Amaala Island i Triple Bay. Wszystkim zarządza Red Sea Global pod czujnym okiem księcia Mohammeda bin Salmana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gigantyczna inwestycja rozciąga się na przestrzeni 34 tys. km kw. To mniej więcej tyle samo, ile ma całe woj. mazowieckie. Rozpoczyna się na wysokości miejscowości Al-Wadżh, a kończy w Umm Ladżdż w Arabii Saudyjskiej. Patrząc z plaż egipskiego wybrzeża Morza Czerwonego to odcinek od Al-Kusajr do Marsa Alam.
Wzdłuż blisko dwustu kilometrowego wybrzeża znajduje się 90 dziewiczych wysp i wysepek, kilkanaście wygasłych wulkanów, rozległe rafy koralowe, góry, a wśród tego wszystkiego powstały, lub powstają przepiękne kurorty, parki, centra sportu, rozrywki, medycyny, wellness i relaksu. W sumie ma tu powstać 2,5 tys. pokoi hotelowych w kilkudziesięciu kurortach oraz 700 luksusowych willi. Pierwsi turyści pojawili się nad wybrzeżem Morza Czerwonego Arabii Saudyjskiej już w styczniu tego roku.
Całość ma zostać oddana do użytku w 2028 r. Otwarte już hotele - których cena nie odbiega od tych w Hurghadzie czy Marsa Alam - poziomem obsługi przewyższają te egipskie. Przede wszystkim są nowiutkie i zaprojektowane z wielkim rozmachem. Za wszystko odpowiedzialny jest jeden z największych specjalistów od budowy luksusowych hoteli na świecie Nicholas Naples.
Dokładnie pośrodku tego mega projektu - w miejscowości Hanak - kończy się budowa "Portu Lotniczego Morza Czerwonego". Co ciekawe, lotnisko będzie mogło obsługiwać wodnosamoloty z dedykowanym wodnym pasem startowym, z którego szybko będzie się można dostać na pobliskie wyspy i wysepki.
Z Europy Centralnej, w tym także z Polski, dostaniemy się na miejsce w mniej niż pięć godzin. A lot z Warszawy do Hurghady trwa cztery godziny i 20 minut.
Czego brakuje w Egipcie?
Egipskie media przyznają z nutą bezradności, że ich "kraj nie jest przygotowany na walkę o turystę z Arabią Saudyjską".
Zagraniczne inwestycje na egipskim wybrzeżu Morza Czerwonego są prawie wstrzymane, a na wielu obszarach w zasadzie nie istnieją. Wszystko spowodowane jest kryzysem gospodarczym Egiptu.
Hotele w Hurghadzie do tej pory nie potrafią poradzić sobie z instalacją szybkiego internetu, do którego dostęp dla turysty (zwłaszcza młodego) jest w wielu przypadkach decydującym argumentem w wyborze konkretnej destynacji. Nawet w turystycznym sercu miasta, czyli przy Sheraton Road, brakuje tak banalnych elementów infrastruktury jak bezpieczne przejścia dla pieszych.
O sygnalizacji świetlnej nie wspominając. Poza szlakami turystycznymi wciąż brakuje koszy na śmieci, ławek, cen na towarach w sklepach. W dalszym ciągu po mieście grasują watahy bezpańskich psów. I tak można wymieniać i wymieniać.
Hurghada co prawda rozwija się, powstają nowe hotele, deptaki, centra handlowe, ale jeżeli szybko nic się nie zmieni - zwycięstwo w walce o turystę z Arabią Saudyjską wydaje się mało prawdopodobne, a w zasadzie niemożliwe. Na wschodnim wybrzeżu Morza Czerwonego na dobre zawitał XXI wiek.