Sternik pod wpływem alkoholu. Może mieć spore kłopoty
"Wiele się mówi o kierowcach na podwójnym gazie i wypadkach, jakie powodują. Czy sternicy na jachtach i innych łodziach nie przesadzają z procentami?" – napisał do nas czytelnik przez formularz #dziejesie. W ramach akcji #WPnaLato sprawdzamy, jaka jest skala tego problemu.
"Wynająłem jacht z przyjaciółmi i spędziłem kilka fantastycznych dni pod żaglami. Ale odnosiłem wrażenie, że na niektórych mijających nas łodziach atmosfera była jednak zbyt wesoła i załoga zbyt dobrze się bawiła. Czy sternicy nie przesadzają z procentami? O wypadek przecież bardzo łatwo" – napisał do redakcji WP pan Andrzej.
Atmosfera wakacyjna, ale prawo jazdy można stracić
Rzeczywiście. Oto kilka przykładów. 27-latka, mieszkanka Małego Płocka, została zatrzymana, bo pod wpływem alkoholu kierowała pontonem z silnikiem. Grożą jej 2 lata pozbawienia wolności. 52-letni mieszkaniec Warszawy został ukarany grzywną (zgodnie z prawem może wynieść nawet do 5 tys. zł). Takich osób jest więcej. Jak informuje Komenda Wojewódzka Policji w Olsztynie, od czerwca zatrzymano siedemnastu nietrzeźwych sterników oraz czterech pod wpływem alkoholu. U ośmiu osób, które pływały na kajakach czy rowerach wodnych, również stwierdzono, że spożyły zbyt dużo napojów wysokoprocentowych.
Warto pamiętać, że relaks na wodzie, gdy folgujemy sobie z alkoholem, może mieć nieprzyjemne konsekwencje.
– Korzystanie ze szlaków wodnych, będąc pod wpływem alkoholu, jest tak samo niebezpieczne jak jazda samochodem po spożyciu napojów wyskokowych lub środków odurzających. Musimy pamiętać, że ryzykujemy życiem nie tylko swoim, ale również innych osób wypoczywających na wodzie – informuje mł. asp. Rafał Jackowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.
Zobacz też: O krok od bursztynowej komnaty. Przełomowe odkrycie w Mamerkach
Obowiązuje nas taka sama odpowiedzialność jak za prowadzenie autem na podwójnym gazie.
– Za kierowanie pojazdami po drodze, jak i sterowanie łodzią w stanie nietrzeźwości grozi kara pozbawienia wolności do lat 2 oraz utrata wszelkich uprawnień do kierowania pojazdami mechanicznymi – dodaje Jackowski.
Trzeba mieć się na baczności, ponieważ na jeziorach czy innych terenach wypoczynkowych wzrasta liczba mundurowych patrolujących szlaki wodne. Wystarczy płynąć jakąkolwiek jednostką z silnikiem i mieć do 0,5 promila alkoholu we krwi, by odpowiadać z art. 87 kodeksu wykroczeń, czyli za prowadzenie pojazdu w stanie po użyciu alkoholu. Oznacza to minimum pół roku zakazu prowadzenia pojazdów, areszt od 5 do 30 dni oraz grzywnę do 5 tys. zł – tak samo jak w przypadku tradycyjnych czterech kółek.
Jeśli "wydmuchamy" więcej niż 0,5 promila, kara będzie znacznie surowsza. Wówczas odpowiadamy jak za przestępstwo i grozi nam nie tylko grzywna uzależniona od dochodów, ale do 2 lat pozbawienia wolności i do 3 lat zakazu prowadzenia pojazdów.
A co z kajakiem czy rowerem wodnym? Czy można nimi pływać po wypiciu kilku piw? Również w takim przypadku czeka nas kara w zależności od zawartości alkoholu we krwi. Poniżej granicy 0,5 promila jedynym następstwem będzie odholowanie łodzi do najbliższego portu. Powyżej trzeba liczyć się z mandatem wynoszącym od 20 do 500 zł.
Załoga pije alkohol, ale sternik trzeźwy
Co jednak z tym wesołym towarzystwem pływającym po naszych Mazurach, który zaniepokoił naszego czytelnika? Czy rzeczywiście powinien powiadamiać policję i martwić się o swoje bezpieczeństwo i swoich bliskich? I czy nadużywanie alkoholu jest problemem wśród żeglarzy?
– Mieliśmy wiele takich zgłoszeń – mówi w rozmowie z WP Jarosław Sroka z Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. – Wielokrotnie dzwoniono do nas i informowano, że na jakimś jachcie pije się alkohol, że należałoby podpłynąć i sprawdzić załogę. Niejednokrotnie braliśmy udział razem z policją w takich akcjach i okazywało się, że owszem załoganci piją alkohol, ale sternik jest trzeźwy. Czy nie jest tak też w samochodzie? Kierowca prowadzi auto, a obok pasażerowie spożywają alkohol. Mogą, prawda? Podobnie tutaj – stwierdza aktywny ratownik i instruktor oraz dyrektor biura w Mazurskim Ochotniczym Pogotowiu Ratunkowym.
Jednocześnie instruktor dodaje, że wypadki, które zdarzają się na wodzie zazwyczaj nie wynikają z pijaństwa.
– MOPR działa jak pogotowie ratunkowe. Nie mamy żadnych kompetencji czy środków prawnych, żeby sprawdzić, czy sternik jest pod wpływem alkoholu. Podobnie przecież ratownicy zachowują się na drodze. Kiedy przyjeżdża pogotowie ratunkowe to nie kontroluje trzeźwości kierowcy, tylko udziela pomocy potrzebującym. Z naszych obserwacji nie wynika, żeby pijani sternicy byli problemem na mazurskich jeziorach. Wypadki? Zdarzają się tak, jak w codziennym, normalnym życiu. A na wodzie dochodzą takie przypadki, które związane są z uprawianiem żeglarstwa. W mieście czy na wsi nie zostanie pani uderzona bomem [ pozioma belka zamocowana przegubowo jednym końcem w maszcie lub sztagu - przypis red. ] w głowę, a na jachcie już i owszem – podkreśla dyrektor.
Wszystko wskazuje na to, że społeczność żeglarską tworzą odpowiedzialni ludzie, którzy potrafią łączyć relaks z rozwagą. Warto jednak pamiętać, że alkohol od lat jest głównym powodem utonięć. W ubiegłym roku na wodzie funkcjonariusze podjęli blisko 600 interwencji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl