Szczątki ofiar epidemii sprzed 300 lat odkryto na Śródce
Szczątki ofiar epidemii dżumy z początków XVIII w. odkryli archeolodzy w czasie wykopalisk na poznańskiej Śródce. Do tej pory naukowcy znajdowali w tym rejonie pochówki wyłącznie z czasów panowania pierwszych Piastów.
13.07.2017 | aktual.: 13.07.2017 07:48
Znaleziska dokonano w sąsiedztwie Ronda Śródka. Archeolodzy od przeszło 20 lat badają tam bardzo rozległą nekropolię wczesnośredniowieczną z końca X - początku XIII w. Jej poszczególne fragmenty odkrywane są w czasie wykopalisk, prowadzonych w związku z planowaną w tym miejscu budową.
Cmentarz, na którym chowano zmarłych, zlokalizowany był poza poznańskim grodem – po wschodniej stronie rzeki Cybiny, która wraz z Wartą oblewała Ostrów Tumski. - Pochówki średniowieczne wkopane są głęboko pod powierzchnią ziemi. Dlatego zaskoczeniem było dla nas odkrycie nad nimi trzech szkieletów - opowiada kierownik badań, archeolog Paweł Pawlak. Na podstawie położenia grobów i ich wyposażenia, m.in. w postaci srebrnej monety, badacze szacują, że zmarłych pochowano na początku XVIII w.
Ostatnie znane do tej pory pochówki w tym miejscu pochodziły sprzed 800 lat. Później stopniowo teren Śródki był zabudowywany. - Przypuszczamy, że były to ofiary epidemii - dżumy, która szalała w Poznaniu w 1709 r. Cmentarze, które znajdowały się wówczas przy świątyniach, tak jak ten przy kościele św. Małgorzaty, zostały zamknięte, gdy choroba zaczęła zbierać śmiertelne żniwo. Dlatego mieszkańcy Poznania musieli sami sobie radzić z pochówkiem swoich bliskich - mówi Pawlak. Naukowcy szacują, że w wyniku zarazy zmarło aż ok. 65 proc. mieszkańców Poznania, czyli ok. 8-9 tys. osób.
Trzy odkryte groby wykopano tuż obok domostwa, prawdopodobnie na terenie ogródka. Dwoje zmarłych złożono do grobów pospiesznie, zapewne zawiniętych jedynie w płótno. Tylko jedną osobę umieszczono w sosnowej trumnie. Naukowcy stwierdzili, że była to kobieta w podeszłym wieku.
W czasie tegorocznych prac archeolodzy kontynuowali również badania wczesnośredniowiecznego cmentarzyska - do tej pory po dwóch dekadach wykopalisk naliczyli ok. 500 grobów sprzed 1000 lat. W tym roku ich uwagę przykuł nietypowy pochówek - z reguły w okresie średniowiecza zmarłych składano do grobu na plecach, na wznak z rękami wzdłuż ciała i głową skierowaną ku zachodowi lub wschodowi. W tym przypadku zmarły był wciśnięty do wykopanej jamy ze zgiętymi nogami i z głową spoczywającą w pozycji pionowej. - Okazało się też, że korpus zmarłego był odcięty od jego miednicy. Natomiast w szczęce znaleźliśmy duży fragment naczynia ceramicznego - opowiada archeolog. W jego ocenie prawdopodobne jest, że zmarłym był przestępca, na którym wykonano wyrok przez poćwiartowanie i jest to rodzaj pochówku haniebnego.
- Zastanawiające jest jednak to, że zmarłego pochowano na poświęconym cmentarzu - z reguły w okresie średniowiecza dla przestępców nie było tam miejsca - dodaje. Nie można wykluczyć, że o skazańca zatroszczyła się rodzina, której zależało na pochowaniu bliskiego w miejscu spoczynku ogółu społeczności.