Gdy wylatywali z Polski do Polinezji nie spodziewali się, że mogą mieć problem z powrotem. Granice były otwarte, a linie lotnicze nie odwoływały masowo połączeń. Dziś są uwięzieni w akademiku na drugim końcu świata, gdzie lokalni mieszkańcy odbywają kwarantannę. Czują się oszukani.