Zamknięte drzwi muzeów, zakaz grania muzyki na żywo, odwołane koncerty. Śmierć Fidela Castro i związana z nią żałoba narodowa sprawiły, że kubańskie ulice ucichły. Śpiewu i śmiechu nie słychać nawet zza drzwi słynnego klubu Tropicana. Inaczej jest w kurortach, gdzie mieszkają turyści. Tam nikt się nie smuci. Tam wieje już wiatr zmian.