Fiatem 126p chce przejechać Amerykę Południową. "Tam, gdzie mnie dowiezie, tam dojadę"

Arkady Fiedler chce przejechać fiatem 126p Amerykę Południową. Jego "Zielona Bestia" wyruszyła już w podróż do San Antonio w Chile. - Myślę że maluch będzie kolejny raz sensacją na drodze - opowiada podróżnik.

W 2017. Arkady Fiedler przekazał swojego fiata 126p Zespołowi Szkół Samochodowych w Radomiu na renowację
W 2017. Arkady Fiedler przekazał swojego fiata 126p Zespołowi Szkół Samochodowych w Radomiu na renowację
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Polak
oprac. IR

19.11.2022 20:01

Arkady Paweł Fiedler to wnuk słynnego pisarza i podróżnika Arkadego Fiedlera. Jego podróż będzie kontynuacją cyklu "PoDrodze", w ramach którego maluchem odwiedził już Afrykę i Azję.

Maluchem do Ameryki Południowej

"Zielona Bestia" została już wysłana do Chile. Stamtąd w połowie stycznia 2023 r. Fiedler wyruszy na podbój Ziemi Ognistej.

Początkowo chciał przejechać obie Ameryki, ale plany zmienił ze względu na inną podróż, a później nastała pandemia. Teraz chce się skupić na Ameryce Południowej.

- W drodze na południe głównie będę jechał przez Chile, wracając bardziej skupię się na Argentynie, od czasu do czasu robiąc też takie krótkie wypady do Chile i dalej z powrotem do Argentyny. Zmierzam przejechać przez Boliwię, dotrzeć do La Paz, stamtąd pojechać do Peru, aż do Limy, gdzie nastąpi przerwa - i tam zakończy się pierwszy etap tej południowoamerykańskiej podróży - tłumaczy w rozmowie z PAP.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dwa etapy podróży

Drugi etap podróży po Ameryce Południowej będzie kontynuowała jesienią 2023 roku. Przejedzie przez Peru, Brazylię, Ekwador, i Kolumbię. Ta wyprawa ma się zakończyć za rok w Kolumbii, w porcie Cartagena. Stamtąd maluch zostanie wysłany z powrotem do Polski.

- Oczywiście to jest plan, a wszystko będzie uzależnione od tego, gdzie mnie maluch zawiezie. To jest samochód specyficzny, niekiedy ma swoje różne humory, więc właściwie wszystko będzie podczas tej wyprawy uzależnione od niego - tam, gdzie mnie dowiezie, tam podczas tej wyprawy dojadę - dodał podróżnik.

Pierwszy etap południowoamerykańskiej podróży będzie liczył ok. 12-13 tys. km - zaczynając w San Antonio w Chile, na południe i z powrotem na północ do Limy w Peru. Z kolei drugi etap - od Limy do Kolumbii - to następne 10 tys. km. W sumie podróżnik planuje pokonać maluchem ok. 22 tys. km.

- Maluch oczywiście jest przygotowany. Właściwie to przygotowany jest już od 2020 r. i czeka na tę podróż i mam nadzieję, że kolejny raz pokaże się z dobrej strony i da radę przejechać tą trasą. Został wyremontowany; blacharsko, lakierniczo w Zespole Szkół Samochodowych w Radomiu. Pracowało nad nim kilkunastu, nawet kilkudziesięciu uczniów tej szkoły - i solidnie go blacharsko odnowiono - zdradza. - Później jego silnik właściwie został zbudowany od nowa, wyremontowany w Inowrocławiu przez Krystiana Cegielskiego, takiego "speca" od małych fiatów. Moją ambicją jest, żeby się nie popsuł, żeby przejechał, żeby pokazał, że da radę - powiedział.

"Liczę na przygodę"

Fiedler zaznaczył, że po poprzednich podróżach wie, czego może się spodziewać, ale z drugiej strony jest świadomy, że to będą inne trasy niż w Azji czy Afryce. Jest świadomy, że będzie też wiele nieprzewidzianych sytuacji. - Czasem może trzeba będzie się wycofać, pojechać inną drogą, czasem może malucha trzeba będzie podreperować - tu też sama droga będzie pisać scenariusz tej podróży - dodał.

Podkreślił też, że jest kilka miejsc, które planuje odwiedzić, ale wie, że mogą przysporzyć problemów.

- Będziemy jechać wzdłuż Andów, czyli wysokich gór. Andy będą nam towarzyszyć przez kilka tysięcy kilometrów, więc to dla samochodu, który jednak nie dysponuje jakąś gigantyczną mocą, jest wyzwaniem; podjazdy, przełęcze opowiada. - Również jakość niektórych dróg - oczywiście mogę wybrać lepsze, jeśli będę chciał - ale też liczę na przygodę, więc będę się też zapuszczał tym samochodem w takie trasy i drogi bardziej wymagające, które będą oczywiście stanowić dla niego większe wyzwanie. Jeśli dojedziemy do takiego momentu, w którym zdam sobie sprawę, że nie warto dalej się gdzieś "pchać", bo droga może być zbyt ciężka, to jestem przygotowany na to, by się wycofać i znaleźć inną, łagodniejszą, łatwiejszą trasę - wskazał.

Problemem może też być mały bak paliwa malucha. - Na to też muszę być przygotowany wioząc ze sobą dodatkową benzynę, żeby gdzieś od stacji do stacji benzynowej udało mi się dotrzeć, w szczególności już na samym południu kontynentu. Z kolei jak będę jechał dalej na południe, znowu będą spore przełęcze, nawet ma być taka przełęcz, którą chciałbym przejechać i to będzie też swoisty rekord tego mojego małego fiata, bo chciałbym wjechać na ponad 4,8 tys. m nad poziomem morza, zobaczyć, czy da radę, czy wjedzie na tę przełęcz, czy też nie - dodał.

W trakcie wyprawy Fiedler chce odwiedzić miejsca związane z kulturą Inków czy takie nienaruszone przez działalność człowieka. Powiedział także, że liczy, że maluch "zwojuje" nie tylko amerykańskie drogi, ale także zaskarbi sobie sympatię mieszkańców, tak jak to było w Afryce i Azji.

- Myślę że maluch będzie kolejny raz sensacją na drodze. Raczej jest autem niespotykanym na tamtejszych trasach. Dla wielu osób zapewne będzie to pierwsze doświadczenie widząc taki samochód, więc myślę, że będzie przyciągał uwagę dodał. - I też mam nadzieję, że podobnie, jak to było w Azji i Afryce, poprzez to ogromne zainteresowanie tym samochodem, ludzie spotkani po drodze również będą ciekawi kierowcy tego samochodu i będą chcieli ze mną rozmawiać nie jak z typowym turystą, który przyjechał, chce zrobić trochę zdjęć - ale że będą ciekawi kim jest kierowca tego niezwykłego samochodu, skąd przybył, gdzie jedzie, co chce jeszcze zobaczyć. Mam nadzieję, że maluch pod tym kątem również się spisze - podkreślił Fiedler.

Źródło artykułu:PAP
w podróżyludziearkady fiedler
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)