Pogłaskać bestię, wtulić się w jej futro albo przejechać się na grzbiecie największego współcześnie żyjące zwierzęcia. Przywieziona z wakacji fotka z tygrysem czy słoniem niejednego znajomego z “fejsa” wprawi w osłupienie przemieszane z zazdrością. Warto jednak zatrzymać się na chwilę i zastanowić, co tak naprawdę do ukrycia mają farmy oferujące turystom bezpośredni kontakt z dzikimi zwierzętami? Czy nie są to zwykłe maszynki do zarabiania pieniędzy?
Warszawa późno dołączyła do miast, takich jak Paryż, Amsterdam, Budapeszt, czy wreszcie Poznań, które miały swój ogród zoologiczny. Na obszarze ponad 30 hektarów mieszka 3645 zwierząt będących przedstawicielami 489 gatunków.